Kocim okiem · Moje wszystko

Łatek

Cześć, nazywam się Łatek. Od jakiegoś czasu mieszkam w domku Małego i Dużego i ich rodziców. Kiedy przyszedłem do nich, mieszkał już z nimi inny kotek – Mrubisek. Na początku troszeczkę się kłociliśmy, ale szybko zostaliśmy przyjaciółmi. Spaliśmy razem, jedliśmy i bawiliśmy się. Bardzo się pokochaliśmy. Ale Mru ciężko zachorował. Duzi bardzo często jeździli do weterynarza z Mrubiskiem. I ze mną. Ja mam problemy z dziąsełkami, ale wetka mówi, że jak mi usunie ząbki na dole, to dziąsełka przestaną mnie boleć. Problem był taki, że nie mogłem przejść tego zabiegu, ponieważ po narkozie bardzo spada odporność a jak wszyscy wiecie Mru bardzo ciężko chorował i istniało zagrożenie, że mógłbym zachorować i ja. Duża dawała mi różne tableki i inne lekarstwa, a raz musiała mi nawet zrobić zastrzyk. Była bardzo dzielna, chociaż strasznie się bała, żeby nie zrobić mi krzywdy. Nie wyrwałem się, tylko miauknąłem zaskoczony ukłuciem, ale Duża szybciutko wstrzyknęła lekarstwo i było po bólu. Później mnie przytuliła i pogłaskała, więc jej wybaczyłem. Tymczasem Mru był coraz bardziej chory… Żółtaczka nie chciała sobie iść. Nie chciał się ze mną bawić i bardzo malutko jadł. Duzi i wetka bardzo się starali, żeby wyzdrowiał i wreszcie okazało się, że Mru jest mniej żółty. Wszyscy bardzo się ucieszyli, bo to znaczyło, że żółtaczka odpuszcza i jest szansa na poprawienie stanu zdrowia Mrubiska. Niestety, ucieszyli się za szybko. Duża zauważyła, że coś dziwnego dzieje się z Mru. Że chwieje się na łapkach i czasem przewraca się na boczek. Leży tak przez chwilkę, a później wstaje i jakby nic się nie stało idzie dalej. Duża brała go wtedy na ręce i masowała, bo wyglądało to jakby Mru miał skurcze łapek i całego ciałka. Duzi się zaniepokoili, bo te objawy zaczęły się szybko nasilać. Zabrali Mru szybciutko do wetki. Usłyszeli, że choroba zaatakowała układ nerwowy i Mru ma ataki padaczki… Duża okropnie płakała… Mru dostał tabletki, które miały mu pomóc. Rzeczywiście przez dwa dni było lepiej. We wtorek Mru poszedł do kuwetki i łapki się pod nim ugięły. Wpadł do środka potrącając rurę od odkurzacza, która przerwóciła się robiąc dużo hałasu. Mru się bardzo przestraszył i dostał straszny atak. Duża chwyciła go na ręce i przytuliła mocno do siebie. Szybciuto pobiegła po lekarstwo i zaraz jak atak przeszedł wcisnęła mu tabletkę do pysia. Jednak to nie pomogło. Po kilkunastu minutach nastąpił drugi atak. Dużej nie było już w domu, bo musiała wyjść, ale była Babcia Dużej. Później Mru zaczął się dziwnie zachowywać. Raz uciekał w kącik, potem chował się do budki w drapaku albo przychodził do Dużej, siadał na przeciwko niej, patrzył jej w oczy i płakał… A ona razem z nim. Mru był bardzo słabiutki, nie mógł utrzymać się na łapeczkach. Duża przerażona zadzwoniła do Dużej Tymczasowej. Wiedziała, że Duży musi akurat tego dnia oddać samochód do naprawy i nie miała jak pojechać do wetki. Duża Tymczasowa powiedziała, że zawiezie Mrubiska i Dużą. I pojechały. Mru już nie wrócił do domu. Wetka powiedziała, że „to już pora”, bo on bardzo cierpi. Duża płakała bardzo długo. Starałem się ją pocieszyć. Przytulałem i całowałem i widziałem, że to przynosi jej ukojenie. Duża mówi, że bardzo tęskni za Mrubiskiem. Ja też za nim tęsknię… Szukam go ciągle po mieszkaniu, bo może jednak gdzieś się tylko schował i wyskoczy nagle z jakiegoś kątka, tak jak to robiliśmy kiedy był zdrowy… Duża powiedziała, że Mru został w pięknym miejscu, między młodymi sosnami. I jeszcze, że teraz jest Kocim Aniołem. I zawsze będzie z nami. Obecny w serduszku Dużej i w moim mruczeniu. Duża powiedziała jeszcze, że teraz do mnie należy pisanie na blogu, bo wszyscy przyjaciele moi i Mrubiska na to czekają. Dziękujemy kochani za wszystkie ciepłe słowa. I za to, że zawsze z nami byliście i jesteście.

Łatek i Duża

A taki wierszyk napisała dla Mru jego przyjaciółka – Inka:

Mały kotek Mruczuś
wbiegł na Most Tęczowy
na Tęczowych Łąkach
zamilkły rozmowy

Mruczek zadziwiony
stanął u wrót raju
dlaczego mnie wszyscy
tak miło witają?

Pigułka i Mruczka
kwiaty z łąk tęczowych
zaplotły w wianuszki
wygłosiły mowy

A potem kot Maciek
i wszyscy zebrani
Mruczka na swe uczty
niebiańskie wezwali

Kocim okiem · Moje wszystko

Mru.

Dzień dobry. To ja Wasz Mru. Nie pisałem nic bardzo długo, bo ciężko zachorowałem. Nie jest to niczyja wina, że tak się stało. Wetka i Duża Tymczasowa mówią, że często się tak dzieje z kotkami, które pochodzą z dużych skupisk. Jak pamiętacie ja właśnie z takiego miejsca pochodzę. Zaczęło się od tego, że siusiałem w różne miejsca. Później Duża zauważyła, że moje siuśki się pienią i zaniepokoiła się na poważnie. Ukradła mi siuśki i oddała wetce. Pisałem o tym ostatnim razem. Wyniki były bardzo niedobre. Wetka powiedziała, że teraz muszą ukraść mi trochę krwi, żeby z niej przeczytać co mi jest. Nie było łatwo. Nie chciałem, żeby zabierali mi krew, która jak powszechnie wiadomo jest potrzebna, żeby żyć. Jestem tylko małym kotkiem. W moim małym ciałku i tak jest jej malutko, więc nie rozumiem jak oni wszyscy mogli jeszcze tę odrobinkę próbować mi zabrać. Wetka pokłuła mi trzy łapki, bo nie chciałem się zgodzić, żeby krew poleciała. Wyniki z krwi nie były złe i wcale nie potwierdziły tego, co podejrzewała wetka. Najpierw myśleliśmy, że zatrułem się kwiatkiem. Wetka nic więcej moim Dużym nie mówiła. Dopiero po jakimś czasie wyznała, że podejrzewa, że jestem chory na śmiertelną chorobę – FIP (zakaźne zapalenie otrzewnej). Duża mówi, że na pewno nie wiecie co to jest FIP, więc zacytuję z pewnej strony: „Zakaźne zapalenie otrzewnej kotów jest chorobą wywoływaną przez infekcję koronawirusem. Wiele różnych odmian koronawirusa może zainfekować kota, jednak większość z nich nie wywołuje choroby. Odmiany wywołujące FIP są odróżniane poprzez swoją zdolność do inwazji i rozwoju w komórkach białych krwinek. Zainfekowana komórka przenosi wirusa poprzez ciało kota. Silna reakcja zapalna zachodzi w tych tkankach, w których ulokowały się zainfekowane komórki. Dochodzi do wzajemnego oddziaływania na siebie układu immunologicznego i wirusa, które powoduje chorobę.” … „Obecnie FIP jest uważany za śmiertelną chorobę. Niestety, nie istnieje jak na razie żadne lekarstwo. Podstawowym celem terapii jest udzielenie kotu opieki i złagodzenie objawów choroby. Niektóre lekarstwa mogą powodować jej krótkoterminowe złagodzenie u niewielkiego procenta pacjentów. W niektórych przypadkach okazuje się pomocne podanie kotu mieszanki kortykosteroidów, leków cytotoksycznych i antybiotyków wraz z podawaniem odpowiedniego pożywienia i płynów.” Jak sami widzicie FIP jest okropną chorobą, której nie da się wyleczyć. Dostałem od razu lekarstwa, które sprawiają, że lepiej się czuję. Łykam tabletki, które pomagają mojej wątrobie się regenerować. Mam silną żółtaczkę. Okropnie schudłem i wcale nie mam chęci na zabawę. I ciągle mam wysoką gorączkę. Mój Łatek próbuje zachęcić mnie do wspólnych ganianek, ale ja nie mam siły. Duża czasem musi mi trochę pomóc odgonić Łatka, bo ja nie daję sobie rady sam. On jest za ciężki. Ja teraz bardzo dużo śpię. Wetka powiedziała, że muszę mieć dużo spokoju i miłości. Moja Duża ciągle mnie przytula, głaszcze i prosi po cichutku, żebym dał z siebie wszystko i wyzdrowiał na przekór wszystkiemu. Troszkę jej posłuchałem. Jakiś czas temu w moim brzuszku zaczął się już gromadzić płyn, który pojawia się przy tej chorobie. Teraz płynu nie ma. Znikł. Wczoraj byłem u wetki na wizycie kontrolnej. Miałem robiony test na inną chorobę, która nazywa się FIV, bo Duża i Duża Tymczasowa zaczęły się martwić moim chudnięciem. Znowu musiałem oddać trochę swojej krwi, żeby zobaczyć czy tamta druga paskudna choroba też mnie zjada. Moja Duża stała cały czas przy teście i obserwowała czy pojawią się dwie czy jedna kreska. Bała się tak okropnie, że aż rozbolał ją brzuch. Na szczęście okazało się, że nie jestem chory na FIV. Teraz wszyscy zastanawiają się dlaczego jestem taki chudy. Na dodatek dostałem paskudny katar, który nie pozwala mi normalnie oddychać. Wydzielina wydostaje się z nosa na zewnątrz, oblepiając obie dziurki i zasychając nie pozwalając powietrzu przedostać się do mojego noska. Duża wyciera mi nosek zwilżonymi chusteczkami i wpuszcza kropelki. Przez tydzień brałem antybiotyk, ale nie pomagał i zacząłem się denerwować. Antybiotyku już nie biorę. Moja Duża, wszyscy znajomi i moi przyjaciele z forum miau nieustannie trzymają kciuki i błagają mnie, żeby wyzdrowiał. Bardzo chciałbym być zdrowy. Mam dopiero rok. Duża mówi, że w ciągu kilku ostatnich tygodni bardzo się postarzałem i wyglądam teraz jak koci dziadziuś. Chciałbym znaleźć sposób na wygonienie zielonych glutów z mojego noska, bo one w tej chwili są moim największym utrapieniem. Gdyby ich nie było, może jadłym więcej i nie byłbym taki chudziutki. Nie chcę, żeby moja Duża się martwiła o mnie. Chciałbym żyć jak najdłużej z nimi, bo wiem, że mnie kochają. Nie wiem ile czasu jeszcze mi zostało. Wiem, że moi Duzi i wetka robią wszystko, żebym został z nimi, ale ja jestem coraz słabszy. I leczenie też przebiega bardzo powoli a czasem staje całkiem w miejscu. Niedługo zacznę kolejną serię zastrzyków, po której chciałabym poczuć się naprawdę lepiej. Tymczasem idę odpocząć na swoim ulubionym balkonie, dopóki świeci jeszcze słońce. Pozdrawiam wszystkich czytelników –

– Mru zmęczony.

P.S. Mój kochany Mru, po którym dostałem imię, dostał nowego kotka na przechowanie. Jest podobny do mojego Łatka i został zabrany od ludzi, którzy go bili. Jest jeszcze bardzo młody, ale przesłodki, kochany i doskonale umie udawał surykatkę, o czym możecie przekonać się TUTAJ. Mrułat szuka kochającego domku. Czy Twoje kolanka są wolne?

Kocim okiem · Moje wszystko

Bezwstydne kradzieże

Dzień dobry. To ja, Mru. Niedawno rozpoczęły się wakacje. Oznacza to, że Mniejszy Starszy jest teraz ciągle w domu. Duża nie musi już wstawać tak wcześnie rano i biegać z nim do szkoły. Niedługo Duzi Mniejsi pojadą ze swoimi dziadkami na wczasy. Duża mówi, że wtedy będziemy mieć dużo spokoju i będziemy odpoczywać. Między mną i Łatkiem układa się całkiem dobrze. Bawimy się razem, ganiamy się o całym mieszkaniu, śpimy na jednym fotelu i nawet czasem jemy z jednej miseczki. I pozwalamy naszym Dużym się wyspać. Duża się bardzo cieszy, bo zacząłem lepiej jeść. Oczywiście najchętniej jadłbym szyneczkę i parówki, ale Duża mówi, że nie mogę. Ale czasem Duża coś dobrego upuszcza (ona mówi, że niechcąco, ale ja wiem swoje!) a wtedy JA jestem na miejscu i zjadam to w pośpiechu. Ostatnio odkryłem też przyjemność z polowania. Ponieważ jest ciepło, balkon jest otwarty do późnego wieczora. A jak słońce zaczyna zachodzić pojawiają się takie brzęczące, brązowe owady. Duża mówi, że to są chrabąszcze. Mnie jest wszystko jedno jak to się nazywa, ważne, że daje się upolować. Raz przyniosłem takiego jednego bzyka Dużej. Z wdzięcznością położyłem zdobycz u jej stóp, a ona wzięła klapka i chciała rozmaślić MOJEGO bzyczka. Na szczęście byłem szybszy i porwałem go w ostatniej chwili. Jak nie umie być wdzięczna to więcej nic ode mnie nie dostanie! Poza tym spróbowałem już wszystkich kwiatków jakie Duża hoduje w domu. I teraz jestem chory. Duża nie wie co mogłem zjeść, ale zauważyła, że źle się czuję i zabrała mnie do wetki. Ale wcześniej zaczęła się dziwnie zachowywać. Łaziła za mną cały ranek. Przestraszyłem się i zacząłem się zastanawiać dlaczego ona mnie śledzi. Aż wreszcie sprawa się wyjaśniła. Kiedy poszedłem do kuwetki, Duża bezwstydnie ukradła moje siuśki! Nie zostawiła nawet kropelki, którą mógłbym swoim zwyczajem zakopać. Zastanawiałem się po co ona to zrobiła. Okazało się, że oddała wszystko wetce, a ona przeczytała z nich, że moja wątroba nie pracuje tak jak powinna. W sobotę kazała nam przyjechać do gabinetu na czczo. Nie wiedziałem co to znaczy i dopiero w sobotę, kiedy Łatek jadł śniadanie a ja musiałem siedzieć u Dużego na rękach, domyśliłem się, że to znaczy, że nie można nic jeść. Pojechaliśmy wszyscy do wetki. Poźniej było bardzo nieprzyjemnie, bo wetka chciała mi zabrać krew. Nie pozwoliłem na to tak łatwo! Wystarczy, że ukradziono mi już siuśki. Co za dużo to niezdrowo. Broniłem się jak mogłem. Duży mnie trzymał a ja drapałem i gryzłem. I płakałem bardzo głośno. Prosiłem, żeby nie mnie już nie kłuli. Wetka wzięła igłę, przez którą wcale nie chciała lecieć krew, więc ukłuła mnie w drugą łapkę. Byłem sprytniejszy i tam też zamknąłem żyłki. Wreszcie wetka ukłuła moją trzecią łapkę i udało się jej zabrać troszkę krwi. Powiedziała, że wyniki będą w poniedziałek. Te wyniki to chyba onaczają, że przeczytają z mojej krwi co mi jest. Wetka mówi, że prawdopodobnie jestem podtruty. To wyjaśniałoby dlaczego Duża wyniosła mojego ulubionego kwiatka. I wyrzuciła też jemiołę, która stała zasuszona w kuchni. Duża nie wiedziała, że jemioła jest trująca dla kotków. Przeczytała o tym dopiero jak wetka powiedziała o tym podtruciu i od razu ją wyrzuciła. Duża jest bardzo smutna. Mówi, że martwi się o moje zdrowie. I chciałaby, żeby już było jutro, bo wtedy będzie już więcej wiadomo. Wetka dała mi zastrzyk, który sprawił, że poczułem się lepiej. Teraz dużo odpoczywam i moi Duzi często mnie przytulają i głaszczą. Duży wcale się nie gniewa, że tak bardzo go podrapałem, tylko mówi, że mam wyzdrowieć. Łatek za to zachorował na zapalenie dziąseł i dostaje zastrzyki z jadu pająka. Wetka mowi, że trzeba mu będzie usunąć jeszcze ząbki na dole i wtedy Łatek przestanie chorować na dziąsła. Chciałbym, żeby Duża nie była już taka smutna. Próbuję ją jakoś pocieszać, staram się do niej przytulać i barankować, ale nie umiem tego robić, bo tam gdzie mieszkałem zanim przyszedłem do Dużych, był tylko jeden człowiek na całą masę kotów i psów i nie miał czasu nauczyć nas miłości. Za to moja Duża cieszy się za każdym razem kiedy do niej przychodzę. Łatek umie się przytulać. Obserwuję go i uczę się od niego. Niedługo będę barankował lepiej od niego! Tak sobie postanowiłem ja – Mru.

Dobrej nocy czytającym – Mru.

P.S. Proszę trzymać kciuki za wyzdrowienie Mru… –

– zrozpaczona Duża.

Kocim okiem · Moje wszystko

Mruńkowe co nieco

Cześć, to znowu ja – Mru. Dawno nic nie pisałem, ale to wina Dużej. Ciągle jej mówiłem, żeby mi komputer włączyła a ona tylko „komunia i szkoła. Szkoła i komunia” i wcale do komputera nie chciała mnie dopuścić. No ale teraz już jest po komunii i nawet rozpoczęły się wakacje. Mniejszy Starszy mówił mi o tych wakacjach już jakiś czas temu, tylko nie wyjaśnił mi co to właściwie jest. Nie wiedziałem czy powinienem się bać, czy cieszyć. Dzisiaj Duża wzięła mnie na kolana i szepnęła, że Mniejszy Starszy będzie teraz w domu cały czas. Trochę się zmartwiłem, bo to oznacza, że nie będę miał ani chwili spokoju, ale później od razu pomyślałem, że może nie będzie aż tak źle. Mniejszy Starszy jest fajny. Nie ciągnie mnie za ogon, nie dokucza tylko głaszcze i mówi do ucha same miłe rzeczy. Dlatego lubię z nim spać i w nocy często do niego chodzę. Lubię też jego łóżeczko, bo on śpi wysoko i stamtąd wszystko widać. Łatek też lubi tam włazić i spać. W ogóle to Łatek okazał się strasznym lizusem. Ciągle siedzi u Dużych na kolanach i ich całuje. Duzi piszczą do niego jakby był jakimś ósmym cudem świata. Wcale tego nie rozumiem! Gdybym chciał, to też mógłbym się całymi godzinami wdzięczyć, barankować i ocierać o ich nogi, ale trzeba mieć jakąś godność, no nie??! Przecież ja nie mogę tak ich rozpieszczać bo się popsują! A Łatek nie chce mnie słuchać wcale i psuje mi całą koncepcję :/ Duża się ze mnie śmieje, że robię różne dziwne rzeczy. Na przykład ostatnio zasnąłem w kuchni podczas bardzo ciekawego zajęcia (oglądałem jak Duża kroi mięsko). Zmęczony byłem no. Łebek mi troszkę poleciał a Duża od razu łaps za aparat i zrobiła mi zdjęcie. I co w tym śmiesznego, że noskiem oparłem się o blat? Albo inny przykład. Zakładamy z kolegami zespół co ma się nazywać „Mru Band” więc muszę dużo ćwiczyć i dla rozluźnienia śpiewam sobie arie operowe. Duża przyłapała mnie na ćwiczeniu wibrato i oczywiście MUSIAŁA zrobić mi zdjęcie. Siły już czasem do niej nie mam. Lata z tym aparatem i lata. Niedługo porządny kot nie będzie mógł już w spokoju skorzystać z kuwety… Łatek za to uwielbia pozować do zdjęć i ciągle zachęca Dużą do fotografowania. Duża już nie boi się zostawiać nas samych w domu. Polubiliśmy się z Łatkiem. W ciągu dnia bardzo fajnie się bawimy i Duża czasem przy odkurzaniu narzeka, że dużo naszej sierści w przedpokoju lata. No ale jak mamy zapasy ćwiczyć? Jakieś ofiary muszą przecież zostać poniesione… Niech się cieszy, że to tylko sierść a nie zęby, oczy i pazury. Dziwna ta Duża. Jak Duzi Mniejsi się ze sobą bawią to też ich rozdziela. Zatem ja i Łatek staramy się jej nie stresować za bardzo i jak ostatnio wróciła do domu to zastała nas śpiących razem na łóżku. Aaaaaa niech się cieszy… Pozwoliłem jej nawet strzelić mi jedną fotkę z bliska i ładnie do niej pozowałem. Przypomnę, że mieszkam u Dużych już ponad dwa miesiące, a dzisiaj mija dokładnie miesiąc odkąd zamieszkał z nami Łatek. Duża mówi, że bardzo nas kocha i nie oddałaby nas nikomu. Cieszy się, że nas zabrała do siebie. Szkoda tylko, że nasz ulubiony sklep, w którym Duża kupowała dla nas pyszne pyszności i miała do niego naprawdę bardzo bliziutko, przeniósł się do innej dzielnicy. Duża musiała szukać innego sklepu, który byłby równie dobrze zaopatrzony. Oczywiście nadal będzie robiła zakupy w tamtym sklepie, tylko przez internet, a musi mieć przecież jakiś dyżurny sklep w razie gdyby nagle ZABRAKŁO NAM jedzonka. Duża się śmieje, że my tylko jemy i śpimy, a to przecież nieprawda! Czy to nasza wina, że wiecznie przyłapuje nas w takich pozach? Zwłaszcza, że pogoda sprzyja spaniu. Duża ciągle się dziwi, że czerwiec, wakacje a tu zimno i leje ciągle. Nam to nie przeszkadza. Wcale a wcale. I teraz też już zbliża się pora snu. Życzę Wam wszystkim dobrej nocy. A i Łatek do życzeń się przyłącza. Dobranoc!

P.S. A to wiersz napisany przez moją ukochaną koleżankę Ineczkę:

Chmury wieczorne pobiegły
po ciemnym czerwcowym niebie
płakały nad kocim losem
kocie anioły w potrzebie

Skrzydła aniołów schowane
pod daszkiem starym na drucie
ogrzeją serca zmarznięte
lecz czy zobaczą je ludzie?

Inka

Kocim okiem · Moje wszystko

We dwóch

Dzień dobry. Śpieszę donieść, że od przedwczoraj nie jestem już sam. Teraz jest nas dwóch. Ja i mój Łatek. Łatek przyjechał do nas we wtorek wieczorem. Przywiózł go Duży Tymczasowy, bo Duża Tymczasowa zachorowała i musiała iść do szpitala. Na początku byłem bardzo zdziwiony, bo moja Duża nic nie mówiła, że Łatek przyjedzie w tym dniu. Spałem sobie spokojnie, kiedy nagle zadzwonił domofon i za chwilę do mieszkania wszedł „nowy”. Kiedy wyszedł z transportera, wcale się nie bał. Od razu poszedł zwiedzać MÓJ dom. Bałem się go strasznie i uciekłem. Łatek od razu poszedł do MOJEJ Dużej i Dużego i zaczął się do nich łasić. Lizus jeden. A oni go pogłaskali i dali jeść. Łatek był strasznie głodny, bo wszystko zjadł i poprosił o więcej. Duża pokazała mi jak Łatek je i poprosiła, żebym wziął z niego przykład. Wcale nie zamierzam, bo nie chcę być gruby. Później będę musiał stosować jakieś DIETY i chodzić na jakieś ĆWICZENIA, żeby schudnąć. Tak jak Duża. Ale dzisiaj przy śniadaniu, Łatek tak zachwalał jedzonko, że spróbowałem i zjadłem trochę więcej niż zwykle. Miał rację, to było dobre. Pierwszą noc spędziliśmy na obserwowaniu siebie. Musiałem pilnować Łatka, żeby nie poszedł tam, gdzie mu nie wolno, więc łaziłem za nim krok w krok. On się denerwował i strasznie na mnie syczał. I nawet mnie kilka razy pogonił. Duża się bała, żebyśmy się nie pobili i zamknęła Łatka w łazience, ale tak strasznie obaj miauczeliśmy i Łatek dodatkowo wskoczył na pralkę zrzucając to, co tam stało i robiąc dużo hałasu, że Duża wreszcie go wypuściła. Nie spałem całą noc. Duża też nie spała. Musiała pilnować Młodszego Starszego, bo on zachorował. Ma jakąś ANGINĘ i strasznie WYMIATAŁ, czy jakoś tak. No i przy okazji my też nie daliśmy jej spać, bo Łatek jak mnie ganiał, to uciekałem z piskiem i bardzo tupałem. Wczoraj byliśmy tak zmęczeni, że w dzień odpoczywaliśmy. Duża się bała, że następnej nocy znowu będziemy urządzać awantury, więc zrobiliśmy jej niespodziankę i nie ganialiśmy się tak bardzo jak pierwszej nocy. Łatek się podlizywał strasznie i poszedł spać do łóżka Dużych. Najpierw położył się obok Dużego, ale Duży wierzgnął zadnimi łapami tak, że Łatek spadł, więc poszedł położyć się u Dużej. Duża bardzo się ucieszyła, że może pospać, bo była naprawdę bardzo zmęczona. Trochę się poganialiśmy nad ranem, ale Duża i tak powiedziała, że jest z nas dumna, bo byliśmy grzeczni. Łatek ma okropnie długie pazury i drapie nimi wszystkich. Mniejszy Młodszy ma najwięcej zadrapań, bo ciągle łazi za Łatkiem. Trochę jestem na nich wszystkich obrażony, że sprowadzili do domu drugiego kota bez konsultacji ze mną. I nawet nie powiedzieli kiedy on przyjdzie. Powiedziałem Dużej, żeby sobie głaskała Łatka i poszedłem spać pod fotel. Duża strasznie się przejęła i ciągle mnie przeprasza i próbuje przytulić. Wcale nie chcę się do niej przytulać! Co ona sobie w ogóle wyobraża! Ciekawe co by powiedziała, gdybym ja sobie sprowadził drugich, nowych Dużych! Musi trochę pocierpieć zanim dam się przeprosić.

Mniejszy Starszy ma dzisiaj urodziny. Kończy 9 lat. Duzi dali mu wielki kawał skały, w którym schowane były kości mamuta. Cały poranek Mniejszy Starszy z Mniejszym Młodszym i Dużą pukali w skałę i wyciągali różne gnaty. Chciałem się z nimi trochę pobawić i spróbować jak smakuje taka kość mamucia, ale Duża mnie wygoniła. Też coś! Jak ja chcę się pobawić to ona nie chce, a później to mnie woła, żebym przyszedł się przytulić! Kiedy już wyciągnęli wszystkie kości, to Duża jakoś je połączyła i powstał cały szkielet mamuta, który na dodatek świeci jak jest ciemno. Nie rozumiem co jest fajnego w świecących gnatach, ale Mniejszy Starszy bardzo się cieszy i co chwila chodzi do łazienki patrzeć na te kości. Dziwni są czasem ci Duzi. 

Słyszałem jak Duża mówiła dzisiaj Dużemu, że jutro chyba trzeba mnie znowu zabrać do wetki. Znowu mam gile. Wybrałem całą KURACJĘ, ale ona chyba nie podziałała. Duży miał mi robić zastrzyki sam. W domu.  Ale powiedziałem mu głośno i wyraźnie, żeby SOBIE zastrzyk zrobił i żeby spadał, i zwiałem pod fotel. Duża wzięła transporter i zabrała mnie do innej wetki, żeby dała mi zastrzyk. W ten sposób i tak zostałem pokłuty. Później już chodzili ze mną na zastrzyki do lecznicy, tylko w niedzielę nie mogli, bo było zamknięte. Wtedy przyjechała do nas Duża Tymczasowa i razem z Dużym dali mi zastrzyk. Moja Duża zamiast mi pomóc, to uciekła do kuchni, bo powiedziała, że nie może patrzeć i słuchać jak ja płaczę z bólu. Duża Tymczasowa przyjechała do nas prosto z miasta, bo jednym Dużym kilka dni wcześniej dała psa i ten pies uciekł. Duża Tymczasowa razem z tamtymi Dużymi szukali go wszędzie, ale nie znaleźli. Ten piesek jest bardzo miły, tylko jest chory i strasznie chciałbym, żeby się już odnalazł. Po lewej stronie bloga jest zdjęcie tego pieska. Jak się na nie klika, to można poczytać gdzie piesek zginął i gdzie można zadzwonić jakby ktoś go znalazł, lub wiedział gdzie on jest. 

Łatek znowu woła jeść. On jest strasznym żarłokiem i głodomorem. Muszę iść popilnowąc mojej miski, bo on lubi zjeść swoje jedzonko i moje też. I w ogóle przestałem się go już bać i teraz muszę mu pokazać kto tu rządzi, żeby sobie nie myślał, że wszystko mu wolno! Miłego dnia życzę wszystkim czytającym – 

 – Mru.

 

Kocim okiem · Moje wszystko

Pokręcona Duża

Dzień dobry, Mru się kłania. Ostatnio Duża wcale nie dopuszczała mnie do komputera. Może dlatego, że wciąż gdzieś lata i robi swoje BIZNESY. Ona tak mówi. Ja nie wiem co to są te BIZNESY, ale na pewno coś okropnego, bo Duża wraca do domu zmęczona jak koń po łesternie. Tak mówi Duży. Duża tak lata i lata, bo Mniejszy Starszy będzie miał KOMUNIĘ. Oni ciągle używają zwrotów, których ja nie rozumiem. Nie wiem co to jest ta komunia, ale chyba jakiś bal przebierańców, bo Duża szykuje wszystkim ładne futra na zmianę. Duży i Duzi Mniejsi będą przebrani za pingwinki – na biało czarno. Duża za to będzie kolorowa. Jak kwiatki. I wcale nie będzie pasować do pozostałych. No bo skąd pingwinki na łące? Duża narzeka, że nie ma odpowiednich pokrowców na stopy. Miała sobie kupić nowe, ale stwierdziła, że nie kupi, bo na raz się nie opłaca. Wynajdzie coś w tych wszystkich gratach w szafce. Jutro Duża chce jechać kupić prezent dla Mniejszego Starszego. Jakąś elektronikę, czy coś. Nie bardzo wiem co to jest, ale coś czuję, że będzie z tym niezła zabawa! Tak jak z tym samolotem, co mi go Mniejszy Młodszy puszcza. Najpierw nim kręci, a później stawia na podłodze i samolot robi wrrrrrr i jeździ sam po cały pokoju. A ja na niego poluję i wszyscy Duzi się cieszą. Duża jest na mnie zła, bo nie chcę jeść. Kupuje mi różne specjalne jedzonka dla kotków, ale ja wolę wątróbkę, kury i rybkę. Lubię jeść surowe mięsko, a nie te paskudne puszki. Duża mówi, że ma nadzieję, że jak zamieszka z nami ten jakiś Łatek, to wtedy zacznę jeść wszystko. Ja tam nie wiem, czy tak łatwo uda im się mnie przekonać do tamtego jedzenia. Wczoraj dowiedziałem się, że Łatek idzie do naszej wetki we wtorek i ona będzie mu wyrywać zęby. Łatek ma chore dziąsła i bardzo często go bolą i nie może jeść. Jak nie będzie miał ząbków, to szybko wyzdrowieje. Ja znowu mam katar. Wczoraj byłem z Dużymi u wetki i postanowili, że trzeba zastosować jakąś nową KURACJĘ. Nie wiem co to ta kuracja, ale brzmi strasznie. Mam nadzieję, że mnie nie pogryzie… Duża rozmawiała z moją Dużą Tymczasową i ustaliły, że podzielą się jakimiś lekarstwami dla mnie. Jutro mam jechać z Dużym do wetki, bo on będzie się uczył robić zastrzyki. Ciekawe komu? Duża musi zaprowadzić Mniejszego Starszego do dentysty, bo on jest cały czas zatruty. Jutro już ma być wyleczony.

Dużą dzisiaj pokręciło. Płacze, że boli ją szyja i jak chce zobaczyć co ma za plecami, to musi się cała obrócić. Jak robiła obiad, to wcale nie widziała, że siedziałem za nią na stole i polowałem na mięso. Dopiero jak skoczyłem to się zorientowała o co chodzi i pogroziła mi palcem. Tak naprawdę, to ona wcale nie jest groźna. Jest miła. Głaszcze mnie i daje jeść. Tylko nie pasuje mi to, że ciągle mnie całuje. Co przechodzi obok mnie, to MUSI mnie pocałować, albo przytulić. Mówiłem jej nie raz, żeby mnie tak często nie całowała, ale ona udaje, że nie rozumie. Najlepiej mam w nocy, bo wtedy wszyscy śpią. A jak mi się chce przytuoić, to idę do Dużej, staję nad jej głową i mruczę. ZAWSZE się budzi. I później to już mam raj, bo ona mnie przytula i drapie pod bródką i za uszkami. Duża robi mi ciągle zdjęcia a później wysyła je do różnych ludzi i oni mnie oglądają, jakbym brał udział w jakiejś wystawie. A co to ja jestem, model pokazowy? Nie życzę sobie takiego pokazywania i już! A Duża mówiła, że w niedzielę jedzie oglądać jakieś obce koty. mam nadzieję, że nie przytaszczy mi jakiegoś, bo ja czekam na Łatka.

Pozdrawiam wszystkich, Mru.

 

Kocim okiem · Moje wszystko

3 tygodnie u Dużych

Dzień dobry. To ja. Mru. Mieszkam tutaj już trzy tygodnie. Jest fajnie, tylko Duzi Mniejsi czasem mnie prześladują. Duża prawie wcale się na mnie nie złości. Bawimy się razem i Duża bardzo o mnie dba. Daje mi pyszne jedzonko, czesze i dużo głaszcze. Ostatnio trochę nie chciałem jeść, bo tam skąd przyjechałem dostawałem inne jedzonko, do którego się przyzwyczaiłem. Kiedy byłem w domku u Dużej Tymczasowej, byłem tak głodny, że jadłem wszystko co mi dała. Ale teraz jak już mam swój domek, to zrobiłem się trochę wybredny. Słyszałem jak moja Duża rozmawiała z Dużą Tymczasową i żaliła się jej, że nie chcę jeść. Duża Tymczasowa powiedziała, że mi się poprzewracało w tyłku od dobrobytu. Wcale nie wiem co to ten dobrobyt. A i w tyłku też mam normalnie. Gdyby coś się tam przewróciło, to na pewno bym to poczuł. Wczoraj obie Duże zabrały mnie do weterynarza. Moja Duża powiedziała, że mam okropne gile i że muszę jechać na badanie. I jeszcze na boku mam dziurę po strupie co mi się zrobił nie wiadomo od czego. Duża Tymczasowa jechała do wetki ze swoimi kotami i po drodze zabrała moją Dużą i mnie. Na miejscu oprócz naszej wetki była jeszcze jedna Duża i taka Duża Całkiem Malutka. Tą Dużą Całkiem Malutką to nosiły wszystkie Duże po kolei, bo nie chciała leżeć sama. I tak śmiesznie miauczała. I pachniała mleczkiem. Nie wiedziałem, że Duzi lubią mleko. Razem z Dużą Tymczasową przyjechały dwa inne kotki. Jeden to taki biedak co jest bardzo chory. Moja Duża mówiła, że jemu się coś wylało i teraz nie może chodzić. Zaraz, zaraz jak to było… oooo! Wylew! Drugi kotek to moja koleżanka z Boguszyc. Wcale mnie nie poznała. Kręciła się strasznie w swoim transporterku i wystawiała pazurki przez dziury. Wetka jak zwykle ukłuła mnie w tyłek i wyczyściła uszy. Dała mojej Dużej jakąś RECEPTĘ i powiedziała, że mam przyjechać znów w poniedziałek i jeszcze w czwartek ;( W domu Duża powiedziała Dużemu, że idzie mi dać tabletkę, ale wcale nie dała mi żadnej tabletki, tylko troszkę pyyyysznej wołowinki. Kłamczucha! Później posmarowała mi rankę na boku, ale ta maść była taka dobra, że zaraz ją całą zlizałem. Duża była niezadowolona i powiedziała, że jak będę tak robił, to mnie ubierze w skarpetkę O.o Musiała posmarować jeszcze raz. Byłem grzeczny i nie lizałem. Niech się cieszy. Wogóle to Duża chyba się popsuła, bo ostatnio dawała mi takie dobrze rzeczy do jedzenia ( wątróbkę, kurkę i wołowinkę na surowo) a dzisiaj znowu dała mi jakieś świństwo z puszki. Nie będę tego jadł, niech sama se je!  Na dodatek znów zostawiła mnie samego, bo Mniejszemu Starszemu coś się stało i okropnie miauczał po śniadaniu, że boli go ząb. Duża zadzwoniła gdzieś i powiedziała Mniejszemu Starszemu, że na 13.15 idą do jakiegoś DENTYSTY.. Nie wiem co to jest, ale brzmi okropnie. Na wszelki wypadek poszedłem do kuchni i schowałem się do garnka. Duża jak mnie zobaczyła, to zrobiła groźną minę i wygoniła mnie do pokoju. Zupełnie nie rozumiem dlaczego, przecież siedziałem tam sobie ciuchutko.. Potem zabrała Mniejszego Starszego i poszła. Kiedy wróciła, strasznie mamrotała pod nosem różne wyrazy i była zła. Nie wiem dokładnie co mówiła, bo nie słyszałem dobrze, ale za to później jak zadzwoniła do Dużego, to powiedziała, że wydała na CHOLERNEGO dentystę 50 złotych i za dwa tygodnie znowu trzeba iść, bo Mniejszy Starszy ma truciznę O.o Okropnie się przestraszyłem, że Mniejszy Starszy jest zatruty, ale Duża powiedziała, że przy następnej wizycie powinien zostać wyleczony i przestałem się przejmować. Potem poszedłem POMÓC Dużej przy obiedzie. Duża nie może się doczekać, kiedy Duży wróci do domu. Pojechał nadzorować wymianę drzwi u Babci Dużej. Duża latała za tymi drzwiami przez dwa ostatnie dni i przez to ciągle siedziałem sam w domu. Dzisiaj założyła na rękę takie coś drapiące i zaczęła mnie tym głaskać. Nie lubię tego. Wyrywałem się jak mogłem. Wyleciało całe mnóstwo futra i wylądowało na Dużej. Aż musiała się czyścić takim klejącym wałkiem. Zupełnie nie rozumiem dlaczego, bo takie futerko to fajna sprawa. Przynajmniej ciepło w tyłek i bardzo przyjemnie. Ale Duża jest cała łysa, tylko na głowie ma futerko. Dłuższe niż moje. A Duży i Duzi Mniejsi mają takie króciuśkie. I jak się myją to wchodzą do takiego wielkiego białego garnka i woda im ze ściany leci. Nie byłoby wygodniej użyć własnego języka? Naprawdę dziwni ci Duzi… Ale nie będę wybrzydzał. Ważne, że wogóle jakichś mam, bo chociaż nie jestem samotny i wiem, ze ktoś mnie kocha. Duża zamieściła po lewej stronie takie kolorowe zdjęcia kotków. Jak się w nie klika, to można poczytać o tych kotkach co na zdjęciach są. One nie mają nikogo do kochania 😦

Miłego dnia – 

– Mru Relacjonujący

Kocim okiem · Moje wszystko

Mrrrr

Bry wieczór. Jestem w Nowym Domku już pięć dni. Codziennie uczę się czegoś nowego i poznaję jakiś nowy kącik.Całkiem niedawno moi Duzi dostali pocztą takie szare, co ma budkę na dole, rury ze sznurkiem i dwie półeczki. Niestety nie wiem jeszcze za bardzo do czego to wszystko służy. Duża ma smutną minę, kiedy widzi nitki wyciągnięte z wykładziny i stawia mnie wtedy przy tym szarym. Może to ma coś wspólnego z moimi pazurkami? Dzisiaj Duża poszła do sklepu i kupiła mi całe mnóstwo pyszności. Już załapała, że lubię rybki i owoce morza. Mówi na mnie ARYSTOKRATA. A Duży tylko łyka ślinkę, bo on też lubi owoce morza, ale nie w takiej postaci jak ja. Duży jest fajny. Uwielbiam na niego włazić i często razem śpimy. Nawet kiedy Duży pracuje na komputerze, to włażę mu na kolana i muszę się poprzytulać. Duża nie ma tyle czasu i ciągle gdzieś lata. Dzisiaj naprzynosiła oprócz mojego jedzonka, mnóstwo innych rzeczy i aż musiałem wejść do torby, żeby wszystko dokładnie obejrzeć. Później gotowaliśmy razem zupę i wcale nie rozumiem dlaczego Duża się śmiała, kiedy próbowałem zapolować na mięsko utopione w wodzie w garnku. Później Duża przykryła garnek i już nic nie mogłem zrobić 😦 Duzi Młodsi łażą za mną ciągle. Duży Najmłodszy wymyśla dla mnie różne zabawy i ciągle mnie woła, żebym się z nim bawił. Muszę się chować przed nim do budki. Wieczorem za to odważyłem się wejść na szare trochę wyżej. Duży wymyślił sposób jak pokazać mi do czego służy rura. Bawiliśmy się myszką na wędce i Duży potrząsał nią nad najwyższą półką szarego, a ja oparłem się o nią łapkami i zacząłem drapać! Duża bardzo się cieszyła i powiedziała, że ma nadzieję, że do jutra nie zapomnę co się z tym robi. Ja też mam taką nadzieję. Tymczasem czas na mnie bo jestem już baaardzo zmęczony.

Dobranoc, mrrrrrrrr…

Kocim okiem · Moje wszystko

To ja

Dobry wieczór, nazywam się Mru. Przyjechałem z Boguszyc, gdzie mieszkałem wraz z wieloma innymi kotami i psami w przytulisku u pewnej malarki. Było ciężko. Warunki były nienajlepsze. Aż w końcu grupa Dużych zorganizowała akcję i wyciągnęła większość z nas z tego miejsca. Wszyscy trafiliśmy do domów tymczasowych i dopiero wtedy poznaliśmy co to znaczy prawdziwa opieka, pełna miska i troska o nas. Na początku kiedy dostałem jedzonko, rozbolał mnie brzuszek i bardzo brudziłem, więc Duża Tymczasowa zabrała mnie do lekarza. Tam okazało się, że jedzonko jest dla mnie za dobre, bo mój brzuszek jest przyzwyczajony do jedzenia zupełnie nie dla kotków. Duża Tymczasowa zrobiła wszystko, żebym się przyzwyczaił i teraz jem tylko to, co jest dla mnie dobre. Zostałem też odpchlony i zaszczepiony. Dostałem kataru, więc Duża Tymczasowa dawała mi lekarstwa, żebym szybko wyzdrowiał. Podczas jednej z wizyt u lekarza, zostałem okradziony z największego skarbu faceta. Wcale mi sę to nie podobało i w drodze do gabinetu nasiusiałem Dużej Tymczasowej na fotel w samochodzie i zostawiłem jej pamiątkę w postaci nieziemskiego smrodu prawdziwego dojrzałego kocura. Teraz już tak nie robię. Duża Tymczasowa, jak jeszcze byłem u niej, wysłała moje zdjęcie do jednej takiej, która czeka na mojego kumpla Łatka. I jak ona zobaczyła to zdjęcie, to się zakochała i napisała do Dużej Tymczasowej, że chce mnie zabrać razem z Łatkiem. Duża Tymczasowa bardzo starała się mnie doprowadzić do porządku, żebym jak najszybciej mógł pojechać do mojego nowego domu, ale po tym zabiegu, podczas którego ukradli mi nabiał, dostałem zapalenie oskrzeli i znów wszystko się pokręciło. Na moje szczęście w międzyczasie do pracy wróciła taka jedna Duża w kitlu, co to Duża Tymczasowa u niej wszystkie swoje zwierzątka leczy, więc szybko do niej pojechaliśmy. Duża w kitlu dała mi dużo zastrzyków i polała mi kark jakimś świństwem, które podobno jest bardzo potrzebne, bo zabija robaki i dzięki niej od wczoraj jestem w swoim nowym domu. Mam dwoje całkiem swoim Dużych Dużych i dwóch Dużych Małych. I wszyscy oni ciągle za mną łażą i piszczą nade mną jak nad małym dzieckiem a ja zupełnie nie rozumiem dlaczego. Kiedy do nich wczoraj przyjechałem, to ładnie się zaprezentowałem, bo bardzo chciałem mieć już swój domek. Wszystkich uściskałem i pocałowałem i Duża Duża powiedziała, że jestem przepiękny i że już mnie kocha, więc zostałem z nimi. W nocy pozwolili mi spać z nimi, co nie było wcale takie proste. Do łóżka Dużych Dużych przyszedł jeszcze Duży Młodszy no i byłem tam jeszcze ja, więc razem było nas czworo. Zrobiło się ciasno i nie mogłem się poprzytulać do Dużej tyle ile bym chciał. Na dodatek okropnie zgłodniałem i mówiłem o tym Dużej, ale ona wcale nie rozumiała, chociaż naprawdę mówiłem dużo i wyraźnie. Dopiero kiedy wlazłem na blat kuchenny i zacząłem dobierać się do torebki z pieczywem, Duża załapała o co chodzi i dała mi pyszne mięsko. Zjadłem ze smakiem i pobiegłem zajrzeć co robi Duży Starszy. On się mnie przestraszył i wołał ciągle Dużą, żeby przyszła i oglądała jak ja tam śpię, co mi się wydawało dziwne, bo przecież śpię jak każdy normalny kot. To znaczy na grzbiecie. Duża nie spała przez to z pół nocy i było mi jej już szkoda, że tak łazi i łazi za mną, to wreszcie położyłem się i zasnąłem. I ona wtedy też mogła spać. Nie spała jedna zbyt długo, bo jedno małe pudełko czarne zaczęło bardzo hałasować i Duża musiała wstać. Nacisnęła jakiś guzik, przytknęła sobie pudełko do ucha i zaczęła mówić. Myślałem, że to do mnie i bardzo się zdziwiłem, kiedy chciałem się wspiąć na jej kolana i pogadać do niej a ona powiedziała, żebym był cicho, bo ona nic nie słyszy. Nie wiem co miała słyszeć, bo wszędzie panowała cisza, tylko w tym pudełku coś brzęczało. Na pewno ta mucha, która wieczorem latała koło mnie tam wpadła i hałasowała. Duża odłożyła wreszcie pudełko i poszła do kuchni robić jedzenie dla innych Dużych. Poszedłem za nią i bardzo chciałem, żeby dała mi spróbować kiełbaski i masełka, ale ona znów nie skumała o co mi chodzi, tylko pogłaskała mnie po łebku i zajęła się swoimi sprawami. Miałem w miseczce jakieś chrupki z dziurką, które jadłem wczoraj na kolację, ale one mi nie smakowały, więc na nie nakichałem. Duża nasypała mi innych, które stanowczo są lepsze i teraz będę jadł tylko takie. Później Duża poszła gdzieś z Dużym Starszym. Ja zostałem z Dużym Młodszym i z Dużym Dużym. Duży Młodszy poszedł spać, bo jest chory a ja chciałem się poprzytulać, więc wlazłem Dużemu Dużemu na kolana i zasłoniłem mu tyłkiem monitor, bo inaczej nie chciał wcale się ze mną bawić. I wreszcie skorzystałem też z kuwety, bo widziałem, że Duża bardzo się denerwowała i wciąż tam zaglądała i była smutna, że nic tam nie ma. To chciałem jej humor poprawić i zrobiłem duuuużą niespodziankę 😛 A teraz pora na mruczankę na dobranoc dla moich Dużych, bo oni zaraz zmykają spać. Cieszę się, że do nich przyjechałem. Dobranoc i do następnego razu 🙂

P.S. Dostałem też drugie, trzecie i czwarte imię i teraz nazywam się Mru Ryszard Ursus Całusek 😛 Duża mówi, że Ryszard jest przez to, że mam cętki jak ryś, Ursus bo mruczę nieustannie i przypominam jej traktorek a Całuska wymyślił Duży Duży, bo uwielbiam wszystkich całować 😉