Mam chęć przyłożyc własnemu synowi w tyłek. Prawie 17 letni dryblas, z głosem po mutacji, całkiem niegłupi ZA, a wkurza mnie do granic…
– Duży, nasyp kotom jedzenie, bo Łatek się wydziera.
– Przecież Ty też możesz.
– To jest Twój obowiązek.
– Ja doskonale znam swoje obowiązki. Przecież wynoszę śmieci, ścielę łóżko, sypię kotu. Jak mi powiesz.
– O to właśnie chodzi! Jak Ci powiem! A powinieneś robić to sam! Bez mówienia! – zaczynam się wściekać.
– Ale mi to nie przeszkadza. Jak Ci przeszkadza, to sama to zrób. – jego odpowiedzi zaczynają mnie niebezpiecznie zagotowywać.
– Nie. Codziennie masz robić co do Ciebie należy, bez mojego przypominania! Masz już 16 lat skończone! Musisz się nauczyć myślenia samodzielnego! – wydzieram się, bo cierpliwości już nie mam nic a nic..
– Ale mów spokojnie do mnie, po co krzyczysz? Przecież możesz to załatwić ze mną inaczej. – mówi moje prawie dorosłe, ale całkiem nieporadne i małe dziecko, a mnie szlag na miejscu trafia!
– Spokojnie, to ja mówiłam do Ciebie ostatnie kilka lat! Teraz nie mam już cierpliwości, bo mnie wkurzasz! – wybucham.
– Tak jak i Ty mnie! – odbija Duży.
O rany, ja zwariuję chyba. Serio. Nie chce się myć. Nie chce sprzątać. Nie lubi zmieniać ubrań. Wszystko mu powiedz, poproś, a najlepiej daj święty spokój, żeby jaśnie hrabia mógł siedzieć przed komputerem! No nie! AAAAAAAAAAA! Chyba się przełamię i powieszę mu ten plan aktywności.
P. S. Kot wciąż się drze.