Duży - Zespół Aspergera

Koniec ferii

Pierwszy dzień po feriach. Duży idzie do szkoły. Mały jeszcze nie, bo ma rekolekcje. Duży wściekły i rozżalony, że ferie już się skończyły, rozpoczyna swój monolog, który doprowadza mnie do szewskiej pasji.
– Po co ta religia w szkole?
– Przecież nie chodzisz na religię, nie rozumiem dlaczego poruszasz ten temat.
– Ale inni chodzą i mnie to denerwuje!
– Każdy ma prawo wybrać swoją wiarę i chodzić na religię. Ty wybrałeś inaczej, Twoi koledzy inaczej. Trzeba to zaakceptować.
– Nie! Po co to jest! Jak będę rządził, to zakażę nauki religii w szkołach!
To nie pierwszy tego typu wykład. Słyszałam już, że wszyscy vędą musieli używać iPhone, bo to najlepszy telefon na świecie, że palacze będą zamykani w więzieniach, że na posiadanie dzieci będą wydawane licencje, że na samochody pozwolenia itd, itp…
– Nikt na Ciebie nie zagłosuje w wyborach, jak będziesz takie głupoty gadać…
– Dzięki mamo, że mnie wspierasz!
– Ciebie wspieram, ale Twojego chorego wyobrażenia świata, nie! Każdy chce być wolnym człowiekiem i decydować o sobie. Nie możesz komuś kazać używać Iphone, albo chodzić czy nie na religię!
– Jak ja będę rządził, to tak będzie!
– Nie będziesz rządził!
I tak właśnie za każdym razem daję się wciągać w dyskusje, które nie mają najmniejszego sensu, ale wkurzają mnie tak, że prałabym Dużego od razu :/ Doskonały manipulator, wie jak mnie podejść i wykorzystać swoje gadanie, do wyprowadzenia mnie z równowagi. Wiem, że to, co gada jest bzdurą, ale tak mnie to irytuje…! I wiem też że to jego sposób na odreagowanie stresów.
Źle dziś obliczył godzinę rozpoczęcia zajęć. Co dwa tygodnie idzie na 8 i kończy o 11.30, lub na 8.55 i kończy o 12.35. Poszedł na 8 a powinien na 8.55. Na każdej przerwie dostawałam smsa, w którym pisał jaka to tragedia, że musi być godzinę dłużej w szkole, że źle policzył, że jak to, a może jakiś nauczyciel go jednak wypuści wcześniej… Nienawidzę szkoły i powrotów do niej. Jestem wykończona tym jednym dniem. Rzygam dosłownie szkołą. Ble.

Moje wszystko

Zaraza

Zauważam u siebie niepokojące symptomy. Coraz bardziej wkurzają mnie nagłe zmiany planów, albo jak coś nie idzie po mojej myśli. Dziś gotuję krupnik. Niby wszystko jak zawsze, ale jakaś inna ta zupa.. Smakuje jak krupnik, ale nie wygląda! Półtorej godziny zajęło mi, żeby wreszcie zaskoczyć czemu… Marchewkę włożyłam w całości, a nie pokrojoną w półplasterki jak zwykle… Wyjęłam więc tę marchewkę, pokroiłam, wrzuciłam z powrotem do zupy i wreszcie ogarnął mnie spokój..AAAAAAAAA! „Zaraziłam się” autyzmem! 

😉

Duży - Zespół Aspergera

Scenariusze

Czy wszyscy autyści czarnowidzą? U nas, jeśli tylko coś nie idzie po myśli chłopaków, od razu słyszę najgorsze scenariusze. I tak np, kiedy tydzień temu siedzieliśmy z Dużym w PPP i czekaliśmy na Panią Psycholog, z którą umówieni byliśmy na 8.15, a była już 8.25, usłyszałam ni z tego z owego:

– Może wpadła pod samochód?!

– A może jednak zepsuł się tramwaj lub autobus? – zapytałam Dużego, który już się szykował do wygłoszenia kolejnego przypuszczenia spóźnienia Psychologa.

– E. Nie. To jest mało ciekawe. A która to jest w ogóle?

– Ta sama co zawsze. Szczupła brunetka, zawsze uśmiechnięta.

– A. To nie wiem która. Pewnie niewartościowa i dlatego jej nie zapamiętałem.

Ludzie siedzący trzy ławki dalej, zaczęli ciekawie zerkać w naszą stronę. Nie wiem dlaczego, kiedy jestem z synami w JiM, w szkole lub w miejscach  gdzie bywamy często, nie zwracam uwagi na otoczenie i nawet na to, co moje dzieci  mówią, lub robią. Natomiast  kiedy idziemy w nowe miejsce, lub tam gdzie bywamy rzadko, natychmiast  się spinam i zaczynam baczniej przyglądać się dzieciom. Moim rzecz jasna, bo obce mnie nie ruszają. I wtedy  mam wrażenie, że  wszyscy na nas patrzą  i słuchają wywodów Dużego. I tym razem tak było. Niewartościowa Psycholog wreszcie przyszła. Uciekł jej tramwaj. Duży wyraził  żal, że jednak nie wpadła pod samochód i weszliśmy do gabinetu. Ja dostałam do wypełnienia wniosek, Duży dostał do wypełnienia test. Po wszystkim Psycholog stwierdziła to, co wszyscy  zauważają od pewnego czasu. Duży jest INNY. i to wcale nie z powodu swojego ZA, tylko po prostu spokojniejszy, łatwiej nawiązuje rozmowę a nawet  się uśmiecha! Do tej pory nikt nie wiedział jak wygląda uśmiechnięty Duży, a czasem nawet ktoś poddawał w wątpliwość, że w ogóle to potrafi. Otóż potrafi. Jutro znów jedziemy do PPP. Do Pani Pedagog, której nie znamy. Obawiam się, że tym razem może nie pójść tak łatwo. A Duży, jeśli mu się Pedagog nie spodoba, może jej pożyczyć pochłonięcia przez piekło. Lub ewentualnie głośnego pytania, które należy do jego ulubionych;

– A któż to jest na Boga!?

No. Jutro się okaże.

Duży - Zespół Aspergera

Inny zapach

We wtorek jechaliśmy z Dużym do PPP. Wyszliśmy z klatki, prosto na nasz samochód. Duży zatrzymał się, niepewnie  spoglądając na Zofię.

– No wsiadaj! – zniecierpliwiłam się.

– Myślałem, że to nie nasz samochód…

– No coś ty. Jak to?

-No wcześniej nie było tam tego jelenia…

No  tak. Zawiesiłam  nowy zapach na lusterku… W kształcie renifera. 😉

Mały - Całościowe Zaburzenie Rozwoju - autyzm dziecięcy

Takie Walentynki

Poszliśmy na spacer, bo ładna pogoda, słońce, Walentynki ❤ Ponieważ zgłodnieliśmy, weszliśmy sobie do restauracji na obiadek. Zaprowadzono nas do stolika w rogu. Może i dobrze, bo Mały kiepsko  zniósł oczekiwanie na posiłek. Z drugiej strony nie dobrze, bo nad nami wisiał  głośnik, z którego płynęła muzyka, bardzo źle działająca na moje nerwy. Zamówiliśmy napoje i obiad. Oczywiście napoje przyniesiono od razu, na jedzenie czekaliśmy około 40 minut. Mały zdążył już wypić to, co miał… Na stole stała świeczka. Właściwie podgrzewacz na czymś w rodzaju świecznika. Zapaliłam go, żeby dodać stolikowi uroku. Od tej chwili dla Małego świat przestał istnieć. Gapił się w płomień jak zaczarowany. Skubał ozodbę przywieszoną do świecznika, zamykał jedno oko, potem drugie. Aż nie wytrzymał  i zdmuchnął płomień. I wreszcie się uspokoił. Odpuściłam, nie zapalałam świeczki po raz drugi. Czas mijał, Małemu brakło cierpliwości.

– Jestem jednorożcem! – zakrzyknął przykładając szklankę po soku do czoła.

– Oni na pewno o nas zapomnieli! – niecierpliwił się widząc, jak kelnerka roznosi talerze do coraz to innych stolików.Tłumaczyliśmy mu cierpliwie, że nasza kolej też przyjdzie, że jest dużo ludzi, że trzeba poczekać. Wreszcie przyniesiono nam obiad. Mały chwycił solniczkę, którą  uprzednio wymemłał łapkami z 50 razy i sypnął szczerze na frytki.

-Te frytki są bardzo dobre, ale nie smakują równomiernie – powiedział.

M spróbował frytkę Małego:

-Rzeczywiście. Z jednej strony są bardzo słone, z drugiej wcale..

– Aaaaa…! – załapałam i ja nierównomierny smak frytek. Bardzo fajnie nam się jadło i spędziliśmy świetny czas. Kelnerka przyniosła rachunek, w drewnianej szkatułce.

– Zabieramy ją do domu! – postanowił Mały, który za nic nie zrozumiał, że w szkatułce zostawia się napiwek.Uważam, że Mały zdał egzamin z pobytu w restauracji śpiewająco! Pomimo autyzmu. I wprost przeciwnie do faceta, który z żoną i córką siedział przy stoliku za nami. Od początku był niezadowolony, narzekał na mięso córki, a potem na swoje. A kiedy kelnerka przyniosła im ciasto  na deser, powiedział:

– Pani zaczeka, sprawdzę czy dopieczone! – i przekroił je widelcem na pół, po czym popatrzył z szyderczym uśmiechem na żonę, jakby szukał u niej poklasku. Miałam ochotę wsadzić mu ten wstrętny uśmiech w talerz z deserem. I wcale nie byłabym zdziwiona, gdyby kelnerka napluła mu do kawy, bo naprawdę mu się należało. Był sto razy gorszy  niż nasz HFA Mały..

Bardzo Duży ZA

Nowy klub

Dzisiejszy dzień był dla mnie bardzo ważny 🙂 Moja Małgosia, oficjalnie stała się koordynatorem 21 Klubu Rodziców. Gratuluję  Gosia! Cudnie było. Przyjechałam do domu. Przywiozłam cudne upominki od Małgosi, piękne serca, laleczkę oraz torebeczkę prezentową z różnymi gadżetami Skierniewickimi. I od tej torebeczki, a właściwie od notesu, który się tam znajdował, rozpoczęła się pewna historia, którą (za zgodą BDZA), chciałabym Wam opowiedzieć… BDZA  nie jest zdiagnozowany  przez specjalistę, ale jest w temacie aspergera oblatany i zdiagnozował się sam. Dziś zaczął mi troszkę opowiadać, jak wygląda świat od strony małego dziecka z ZA i dorosłego aspergerowca. Starałam się zapamiętać jak najwięcej  z tego co mówił, ponieważ gdy zapytałam czy zechciałby opowiedzieć o tym na klubie, odpowiedział, że może kiedyś. Wiem, że to dla niego trudne, więc nie naciskam, ale poczytajcie, jeśli macie ochotę:

– Spójrz jaki super notes! – rzekłam do BDZA  , podając mu torebkę z gadżetami.

-Taaak, okładka super ale w środku dzieje się tyle, że zapomniałbym co mam w nim napisać!

To, co ja uznałam za świetne i przydatne rzeczy (zestaw karteczek samoprzylepnych na okładce), jego od razu odrzuciło.

– Zobacz ile ich tu jest! Małe, duże, średnie i bardzo kolorowe! Aż mózg boli!

Spojrzałam ze zdziwieniem, ale też i ze zrozumieniem. W końcu Duży ma podobne problemy. Tymczasem BDZA ciągnął dalej.

– Czy ty wiesz ile rzeczy w pracy przeszkadza mi normalnie  pracować? Dobrze, że mam wydzielone doskonałe miejsce. Na przeciwko mam szarą ścianę. Na biurku minimum rzeczy. Jak ostatnio robiłem zestawienie z koleżanką i poszedłem do jej biurka, nie mogłem się skupić! 10 książek z kolorowymi okładkami, mnóstwo dokumentów , kolorowe foldery na pulpicie monitora.. w dodatku w zestawieniu ryzyka użyła kolorów  wesołych, żółci, czerwieni, różu… A te wyniki wcale nie były dobre. Ryzyko było bardzo wysokie, a te kolory sprawiły, że cieszyłem się z tego wyniku. Uważam, że powinna użyć do tego kolorów smutnych. Zaprosiłem ją do swojego komputera, przez to wszystko nie byłem  w stanie pracować. Czy wiesz jak ludzkie głowy, na które patrzę nad monitorem potrafią rozpraszać? Patrzysz na nie, a one tańczą, ruszają się każda w inną stronę . I te włosy, które trzepoczą we wszystkich kierunkach…

 Tu zatrzymał  się na chwilę i pomyślałam:

– Ja pierdzielę! Przesrane! Dorosły człowiek ma z tym taki problem, a co dopiero dziecko?!

BDZA mówił dalej:

– Wiesz, mam straszny problem z rozpoznawaniem twarzy. Kiedy byłem mały, mój tata miał gęstą i dość długą brodę na całej twarzy. Do tego gęste czarne włosy. Broda też czarna. Ty wiesz jaki mi to sprawiało ból, patrzenie na niego? Wszędzie te włosy! Gdzie nie spojrzałem, tam włosy! Codziennie od nowa się tej twarzy uczyłem.  Mama miała miłą twarz, ale wyglądała jak wszystkie kobiety. Nigdy nie wiedziałem, która to moja mama, bo one wszystkie były takie  same! Chciałem odrobić lekcje, nauczyć się, a nie mogłem. Nie rozumiałem tych słów. Do dziś mam rozpisane w telefonie znaki większości i mniejszości, na przykładach, ponieważ one wyglądają dla mnie tak samo. Jednocześnie jestem w stanie wymyślić  i napisać skomplikowany algorytm, którego po miesiącu nie potrafię wyjaśnić, jak i co po kolei pisałem i liczyłem. W pracy, kiedy planujemy cały rok, ja w głowie już mam gotowe rozwiązania na każdy kwartał, ale jeśli wydarzy się coś, co sprawia że następuje drastyczna zmiana w planach, nie jestem w stanie jej zaakceptować i nie jestem zainteresowany rozwiązywaniem problemów z tym związanych. Robię to oczywiście, bo to jest  moja praca. Kiedy ktoś za szybko  zmieni temat, nie jestem  w stanie z nim rozmawiać, ponieważ mój mózg analizuje poprzedni problem. Mój kolega, z którym  jeżdżę  pociągiem do pracy, ma czarną bluzę adidasa ze złotymi paskami. Te paski na rękawach mi nie przeszkadzają, ale na kapturze biegną wszerz głowy. Od ucha do ucha. Kiedy on ma ten kaptur na głowie, czuję, że zaraz zwariuję, nie mogę  na niego patrzeć, rozmawiać z nim ani skupić się na niczym innym. Poza tą jedną bluzą, jest to odpowiedni człowiek dla mnie, bo jego ubrania są w dobrym kolorze. Nawet buty ma idealne. I włosy. Umie rozmawiać o ciekawych rzeczach, jestem zainteresowany tymi tematami. Nie to co jeden z naszych pracowników. Jak przyszedł do pracy, od razu się zdenerwowałem, bo stanął przede mną i mówił, a ja widziałem tylko te włosy zachodzące na uszy. Istny Luke Skywalker! 

Siedziałam  i słuchałam. Czasem się śmiałam, bo BDZA ma świetne poczucie humoru i nie mówił tego ze smutkiem. Na pytanie, czemu nigdy mi tego nie mówił, odpowiedział:

– Myślałem, że wszyscy tak to widzą. Ten kolega od bluzy, ma jeszcze jeden plus. Dużo mnie nauczył. On wszystkim pomaga. Lubi pomóc nawet obcej osobie. Widzę, że wtedy ludzie się uśmiechają, więc musi im to być potrzebne. Ja też  tak robię. Kosztuje mnie to dużo wysiłku, ale tak trzeba.

To wszystko mówił mój BDZA. A Duży słuchał i potakiwał…

– Ja też tak mam! Ja też!

To dla mnie najcenniejsze doświadczenie, kiedy BDZA poprzez swoje doświadczenia, pomaga mi zrozumieć syna, który nie umie mi tego wszystkiego powiedzieć…. Jaki ten świat musi być przerażający dla dzieci, skoro jest straszny dla dorosłych. Zawiozłam BDZA na balety, do kolegi od bluzy. W przedpokoju przed wyjściem zapytałam go:

– Może chciałbyś zaprosić kolegę i jego żonę do nas?

– Jeśli okaże  się,  że nie ma żadnej wady poza bluzą, może kiedyś tak.

Na zewnątrz zapytałam:

– Czemu nie założyłeś czapki? Przecież pada deszcz…

– Czapka nieprzyjemnie mnie dotyka.

To był długi post. Tym, którzy przetrwali, gratuluję. Może choć trochę pomoże to Wam zrozumieć co czują nasze dzieci dziś, jutro, za miesiąc. Nie daję Wam pozwolenia na komentowanie zachowań mojego BDZA. To, że pozwolił mi o tym wszystkim napisać, kosztuje i jego, i mnie dużo wysiłku. Kocham go. Jest wspaniałym człowiekiem, mężem i ojcem. Planuję remont mieszkania. Wszystko będzie szare, bo tylko ten kolor go „nie boli”.

Pozdrawiam 🙂

Moje wszystko

Trudna matematyka

Ech.

Wczoraj było tak:

Ułamki. Duży miał z nimi kłopot, ale Mały nie kuma ich nic a nic. Rysuję okrąg, dzielę na 4, zamalowuję jedną część… 
– Popatrz, jedna z czterech części jest inna, to znaczy, że to jest jedna czwarta.
– Dobrze. – mówi Mały.
Rysuję drugi okrąg i zamalowuję znowu jedną z czterech części. 
– Mały, popatrz, tu jest tak samo. Jedna z czterech części jest inna, to jak powiemy, jaka to jest część?
– Jedna trzecia.
– Jak to jedna trzecia?
– Bo tej zamalowanej nie ma przecież.

Tłumaczę zamianę liczb mieszanych na ułamki niewłaściwe. Jest! Załapał! Trzepie zadanie z matmy z prędkością światła! Jestem taka szczęśliwa, że klaszczę w ręce i wychwalam go pod niebiosa.
– Muszę iść do ubikacji!
– No to leć szybciutko, bo jeszcze drugi podpunkt trzeba zrobić!
Siedzi w tym kiblu 15 czy 20 minut. Wraca, siada, patrzy na liczby mieszane, które przed chwilą nie były żadnym problemem i nie wie.. Nie umie. Nie chce. Nie rozumie.
AAAAAAAA!
Jak nauczyć zwykłego autystę, nie sawanta, ułamków?

Dziś:

Dziecko Duży, otrzymało dziś ocenę bardzo dobrą z kartkowki z chemii. Oboje nie możemy się nacieszyć, ponieważ to naprawdę rzadkość. W związku z tym, od kilku godzin słucham o alkanolach. Dziecko Mały, na dobre pozostawiło wczoraj w toalecie swoje zdolności matematyczne.