Moje wszystko

Przyciągam jak magnes…

Wszelkiej maści świrów, pijaków, napaleńców. Dziwię się, że nie rzucają się na mnie tuż po przekroczeniu progu klatki schodowej. Staram się jak mogę nie zwracać uwagi, nie odpowiadać na zaczepki, unikać kontaktu, ale nie zawsze się udaje. Ostatnio przyciągam starsze panie. I sama już nie wiem czy wzbudzam takie zaufanie, czy to wina mojej czarnej, długiej do kostek kurtki zimowej, która mogłaby sprawiać wrażenie sutanny. Starsze panie lgną do mnie jak muchy do hmmm miód będzie lepszym określeniem. I zwierzają się. W autobusie, w kolejce, u lekarza i gdziekolwiek im się uda. Jechałam ostatnio autobusem do lekarza. Z małym. Za nami siedziała pani i wcale bym jej nie zauważyła, gdyby nie zapytała mnie o trasę autobusu. Niczego nie przeczuwając odpowiedziałam, że autobus jedzie koło szpitala… Przez krótkie 4 minuty dowiedziałam się, że: pani ma wodę w kolanie, spóźniła się na poprzednią wizytę i kolejna jej wyznaczyli właśnie na dzisiaj, jej córka zmarła bardzo świadomie w młodym wieku, lekarze mówili, że to tarczyca, a to nie była tarczyca, chodziła do przedszkola niedaleko szpitala, bo pani mieszkała w okolicy, lubi bardzo małe dzieci, chciałaby, żeby była już wiosna, bo nogi puchną, a w kozakach niewygodnie… Nie bardzo wiedziałam co odpowiedzieć, kiwałam więc tylko głową ze zrozumieniem i odetchnęłam z ulgą kiedy pani wysiadła na najbliższym przystanku. W przychodni brakowało miejsc siedzących, ostatnie dwa wolne zajęłam ja i mój syn. Po krótkiej chwili przyszła starsza pani o kulach. Przechadzając się wąskim korytarzykiem rozglądała się pilnie wkoło, jakby czegoś szukała. pomyślałam, że może wolnego miejsca, więc poprosiłam Małego, żeby usiał mi na kolanach. Pani spojrzała na mnie z wdzięcznością i powiedziała: „ja dziękuję, przyszłam tylko rozejrzeć się po tej przychodni, bo mąż leży na górze w oddziale i będzie musiał tu przychodzić na wizyty. Bo wie pani, mąż ma przerost gruczołu krokowego.” Tak jakbym chciała to wiedzieć… Albo jej mąż chciałby się tym chwalić… We wtorek pojechałam z Małym do innego lekarza. Pech chciał, że wizytę mieliśmy o 10.15, pani doktor dała skierowanie na wymaz a laboratorium było czynne od 12. Tak więc musieliśmy zaczekać. Nie sami. W towarzystwie pewnej starszej pani… Szybko się dowiedziałam, że: pani ma dwoje wnucząt, którymi się zajmuje, mieszkają w innej dzielnicy niż ona i ona musi wstawać wcześnie, żeby jechać ich do szkoły zaprowadzić, posprzątać u córki, ugotować obiad i dzieci przyprowadzić, żałuje, że nie pojechała na Narutowicza do archiwów, bo siostrzenica wyjechała do męża do Kanady, a tu skończyła dwuletnie studium, bo w tym czasie zmarł jej ojciec, więc nikt nie miał głowy myśleć o studiach, potem oczywiście studia skończyła, ale teraz poszła na jakieś zajęcia tam i potrzebuje stąd papier. Siostra pani jest wyśmienitą kucharką i robi wspaniałe korniszony, pani jedzie do niej na 4 dni, bo córka zmienia pracę i ma trzy dni zaległego urlopu, więc weźmie wolny poniedziałek, wtorek i środę, to będzie mogła dzieci do i ze szkoły zaprowadzić i przyprowadzić, więc ona posiedzi u siostry do wtorku, to sobie poje, bo siostra robi wyśmienite pączki. W pewnej chwili pani zaczęła ode mnie wymagać informacji zwrotnych, na co wcale nie miałam ochoty, bo chciało mi się spać i byłam wściekła, że to głupie laboratorium nie jest czynne od rana, kiedy przyjmują lekarze. Na szczęście Mały przejął opiekę nad panią bawiąc ją rozmową o wirusach, ponieważ właśnie jest na etapie serialu „Było sobie życie”. Opowiedział jej o swoich kolegach, szkole, pani, wymienił z imienia i nazwiska cała rodzinę i chyba pani się znudziło bo w pewnym momencie zapytała go: „a czy ty zawsze tyle mówisz?”, po czym głowa jej się zaczęła kiwać i prawdopodobnie udała, że zasypia. Mały spojrzał na nią uważnie, potem odwrócił się do mnie i rzekł: „mama, ta pani zasnęła. Ona jest stara. Starzy ludzie tak zasypiają”. Pani szybko odzyskała werwę 😀 A dziecko moje umiłowane, aniołeczek słodki oznajmił , że wybacza jej zaśnięcie, ponieważ rozumie, że starzy ludzie szybko się męczą 😉 No cóż, półtorej godziny oczekiwania jakoś zleciały i mogliśmy udać się na badanie i do domu. Nie mam w najbliższym czasie żadnych dalszych wyjść, więc może oszczędzę sobie wysłuchiwania cudzych problemów, tym bardziej, że mam własnych sporo.

Kolega Dużego, z którym bardzo się przyjaźnili jest ciężko chory. Myślę wciąż o nim i o jego rodzicach, jestem pełna współczucia i złości, że nic nie można zrobić. Bezsilność jest najgorsza. Poprosiłam większość znajomych o oddanie 1% podatku na leczenie chłopca. Rozdałam dane Fundacje w różnych miejscach, w sklepach i w firmach. Nie mogę zrobić nic więcej. Jeśli ktoś przypadkiem trafi tutaj i przeczyta tę notkę i chciałby pomóc oddając 1% podatku, to proszę o kontakt mailowy, podam dane Fundacji, która opiekuje się chłopcem.

 

Czekam na wiosnę.

Moje wszystko

Uciekłam.

Uciekłam na trochę od wszelkiego rodzaju smutków, które wokół mnie wiecznie krążą. Zabrałam chłopców i pojechałam na tydzień do mojej cioci do Warszawy. Spotkałam się z kuzynką i z drugą ciotką, która jest ode mnie starsza tak bardzo niewiele, że zawsze byłyśmy po imieniu. Jej młodsze dziecko ma prawie 3 lata, jest moim kuzynem a co za tym idzie wujkiem moich dzieci. Dziwnie czasem się układa w rodzinach 🙂 Tymczasem bardzo przyjemnie spędziliśmy czas, szkoda tylko, że tak szybko wszystko minęło. Dzisiaj ostatni dzień ferii zimowych, od jutra znowu szkoła. Duży już jęczy, że boli go gardło i zęby, bo aparat przeznaczony do nocnego noszenia źle leży z racji ruszającego się kła… Mały nie idzie jutro do szkoły, bo muszę jechać do lekarza. Wizyta przypada akurat na godzinę odbioru Małego ze szkoły, a ponieważ nie ma go kto odebrać, musi jechać ze mną. 

Nie wiem jak się czuje mój wujek sąsiad, który przed naszym wyjazdem wylądował w szpitalu trzy razy w ciągu tygodnia. Nie zdążyłam zapytać. Nie wiem co się dzieje z kolegą z klasy Dużego. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze… Boję się każdej wiadomości ze szkoły. Nie mogę się zdobyć, żeby znów zadzwonić do jego rodziców. Myślę o nich każdego dnia. 

Moja apteka nie dołączyła do żadnego z nowych programów. Do tej pory zbierałam punkty w Dbam o zdrowie, które potem mogłam wymienić na jakieś nagrody. Dziwnie będzie kupować patelnie w sklepie zamiast w aptece. 

Czy powinnam już zacząć myśleć o wakacjach?