Duży - Zespół Aspergera

Szkoła życia

Siedzę. Nareszcie siedzę. I jem truskawki. Pierwsze w tym roku. Jedne słodkie, inne cierpkie i bez smaku. Takie jest nasze życie, niektóre dni udane, inne mniej i wtedy wydają się cierpkie jak te pierwsze szklarniowe truskawki… Byłam dziś w szkole Dużego. Miałam spotkanie z jego wychowawczynią i dwiema paniami wspierającymi. Przed spotkaniem spotkałam na korytarzu szkolnym pewną znajomą mamę, której syn w zeszłym roku uczęszczał na terapię z Dużym, a w tym roku ma tylko terapię w szkole. Mama i dziecko niby JiMowe, a jednak pojęcia nie miała o Klubie Rodzica. Tak jakoś zaczęłyśmy rozmawiać o dzieciach, terapiach, orzeczeniach i zobaczyłam nagle w jej oczach łzy. Ponieważ należę raczej do płaczków, momentalnie usmarkałam się do pasa i zapytałam czy ma jakieś wsparcie. Nie ma. Opowiedziałam mamie o KR najpiękniej jak umiałam, wręczyłam ulotkę nawigacyjną i zaprosiłam do grupy. Numer telefonu też dałam, bo mama fajna i w dodatku ma tak samo na imię jak ja 🙂 A potem weszłam do klasy. I okazało się, że zeznania Dużego diametralnie różnią się od tego, co mówią nauczyciele. W wersji Dużego, pani wspierająca zupełnie się nim nie interesuje, nie pomaga i w ogóle jest wiedźmą, która kieszka w domku na lurzej łapce, za siedmioma górami i siedmioma morzami… Panie nauczycielki natomiast, twierdzą jak jeden mąż, że moje dziecko odmawia przepisywania przykładów z tablicy, rząda od pani wspierającej podpowiadania na klasówkach, a najlepiej jakby rozwiązywała za niego zadania i mówi”nie będę tego robił! Nie jest mi to do niczego potrzebne! Mama mi wszystko wytłumaczy!” Tylko, że mama nie jest omnibusem i nie wytłumaczy. W domu mówi, że lekcje odrobił w szkole. W szkole mówi, że nie odrobił, bo mama nie umiała. W domu mówi, że umówił się z nauczycielem, że sam będzie zapisywał pracę domową, a w szkole mówi, że mama obiecała mu zmienić szkołę i on będzie sam zapisywał , żeby mamie udowodnić, że na to zasługuje (dodam, że o zmianie szkoły mowy nie ma!) Nauczycielki pytają mnie co zrobić. A skąd ja mam to wiedzieć? Tak samo sobie nie radzę z nim, jak i one. Z tą różnicą, że one mają go kilka godzin dziennie, a ja mam całą resztę dnia i nocy. I co ja mam zrobić? Jeśli nauczyciele szkoleni do pracy z dziećmi z zaburzeniami nie potrafią sobie poradzić, to jak ja mam to zrobić? Jestem tylko matką. Nie mam odpowiedniego wykształcenia, nie znam metod terapeutycznych, a dwa lata temu nawet nie słyszałam o istnieniu Zespołu Aspergera! A jednak radzę sobie. Wprowadzam moje dzieci w życie. Uczę się na błędach swoich i ich. Czy dostanę indeks, w którym będę mogła wystawiać sobie zaliczenia z okiełznania ZA? Czy jeśli moje dziecko będzie zdolne do samodzielnego życia, bez mojej pomocy, dostanę dyplom? Życie z autystą jest 24 godzinnym treningiem umiejętności społecznych. Metodą prób i błędów my, rodzice dochodzimy do tego, jak najlepiej pokierować naszymi dziećmi, żeby potrafiły dac sobie radę w przyszłości. Nie kończymy studiów w tym kierunku, to życie jest uczelnią. Tymczasem nauczyciele, szkoleni do pracy m.in. do pracy z dziećmi z autyzmem, pytają nas co mają zrobić… To kogo ja mam o to zapytać? Szkoła Dużego jest świetna. Nauczyciele są super. Panią dyrektor uwielbiam pasjami! Mam nadzieję, że współpracując uda się nam wyprowadzić Dużego na prostą. Uzgodniłyśmy, że przede wszystkim gramy w jednej druzynie i przepływ informacji musi być płynny i częsty. Duży dostał reprymendę, po której obiecał, że będzie się zachowywał poprawnie. Oprócz tego dostał też zakaz grania, dopóki nie zaliczy i nie poprawi wszystkich sprawdzianów. Wyjdzie nam ten plan?