Moje wszystko

Przykazanie pierwsze: kochaj brata!

Uwielbiam słuchać a czasem nawet podsłuchiwać rozmowy moich dzieci. Albo rozmowy któregoś z synów z tatą. Ostatnio Duży zapytał M:

– Tataaaa, a dlaczego w słowie analfabeta jest anal?

– Bo analfabeci mają życie do dupy! – odpowiedział M. I była to najwyraźniej odpowiedź wyczerpująca, bo Duży dał spokój.

Innym razem chłopcy przekomarzali się, który z nich lepiej tańczy.

– To wcale nie jest taniec, tylko jakieś machanie! – krzyczał duży patrząc na wygibańce Małego.

– Ja na pewno tańczę duuuużo lepiej!

– Taaa, na pewno! Jak ty wychodzisz na parkiet, to wszyscy szykują sobie środkowy palec do pokazania! – odgryzł się Mały.

Czasem muszę inetrweniować, bo dogryzanie sobie przeradza się w kłótnie i awantury, ale często jest tak, że sami sobie radzą z rozladowaniem napięcia. Dziś rano Duży wyzwał Małego:

– Stoisz na środku jak ten idiota! Przejść nie można! Jak mam buty założyć?

– Nie drzyj się! Kochaj brata! I pomagaj mu w każdej sytuacji! – odkrzyknął Mały i najspokojniej w świecie opuścił przedpokój. Ahhh te dzieci.. 🙂

Moje wszystko

Autyzm to nie koniec świata!

Wczoraj był 2 kwietnia. Dla większości osób zwykły dzień. Ale nie dla nas 🙂 Bo wczoraj był Światowy Dzień Świadomości Autyzmu. Za sprawą Fundacji Jaś i Małgosia oraz Klubu Rodziców Autyzm Help, w pięciu miastach Polski stanęły ogromne żarówki, z napisem 1/100, który oznacza, że już u jednego na sto dzieci diagnozuje się autyzm. My, rodzice dzieci z autyzmem i zaburzeniami ze spektrum postanowiliśmy, że w tym dniu zatańczymy wesoło, żeby pokazać innym ludziom, że autyzm to nie koniec świata! Mimo tego, że diagnoza przewraca życie do góry nogami, to jednak śmiejemy się, żyjemy i staramy się być szczęśliwi. W Łodzi tańczyliśmy i świeciliśmy na niebiesko na placu Dąbrowskiego. Można o tym przeczytać w Expressie Ilustrowanym, Dzienniku Łódzkim, Gazecie Wyborczej i w innych gazetach, posłuchać w radiu i telewizji. A już niedługo obejrzeć film na youtube. No i rzuciło mi się wczorajsze niebiesko szaleństwo na mózg. Poszłam odebrać Małego ze szkoły o godzinę za późno. Nie wiem dlaczego. Byłam przekonana, że o tej godzinie właśnie dziecko kończy lekcje. Wlazłam do szatni, pogadałam ze znajomą JiMową mamą, aż przyszła inna mama, „klasowa” i zapytała mnie jakie dodatkowe lekcje ma dzisiaj Mały, bo przecież te planowe skończyli już godzinę temu! Zdębiałam, bo mogłam dobre 15 minut wcześniej już po niego iść, ale nieeee, siedziałam jak ten kołek w szatni, a on stał przyklejony do drzwi świetlicy. Dobrze, że pozwolił się przeprosić i był na tyle wspaniałomyślny, że powiedział: nie martw się, ludzie przecież popełniają błędy! A autyzm to nie koniec świata! 😉