Moje wszystko

Ja i cała reszta

No tak. Mój mały światek pochłania mnie bez reszty. Dwa koty, dwóch synów i jeden mąż. Dwa koty co tydzień wożę do weterynarza. Dwóch synów wożę raz w miesiącu do lekarza. Czasem jeździmy nadprogramowo. Tak jak dzisiaj na przykład. Mały znowu ma zapalenie uszu… Nie minął nawet miesiąc od poprzedniego. I znów antybiotyk. Ale katar ma przy tym taki, że gdzieś w głowie miałam taką myśl, że i tym razem bez zapalenia ucha się nie obejdzie. A w tygodniu w przedszkolu miało być tyle atrakcji… Światowy Dzień Misia i dwa konkursy z tym związane. Misiów do szkoły już nie zaniesiemy, ale naszego misia uszyjemy. Miałam jeździć do tamtego mieszkania dokończyć sprzątanie, bo jeśli wszystko pójdzie dobrze, to od grudnia będzie lokatorka. O ile się nie rozmyśli. Z moim pechem wszystko jest możliwe. Noc raczej mam z głowy. Poprzedniej nocy też nie pospałam. Łatek przeżywa drugą młodość w związku z pobytem Marcelka u nas. Nawet wetka powiedziała, że schudł i że obecność malucha dobrze mu robi. Poza tym oba koty już się zdążyły dogadać i chyba nawet bardzo polubić 🙂 Lubią leżeć sobie razem, bawić się i nawet z jednej michy potrafią jeść. I myć się wzajemnie 😉 Duży ma problemy w szkole. Ale to nie tak, że same jedynki przynosi, bo i dobre oceny ma też 🙂 Najgorzej jest z matematyką. Poległ totalnie na geometrii, chociaż wydawało mi się, że rozumie co do czego i z czym się je… Mam nadzieję, że poprawa pójdzie lepiej… mamy milion zajęć pozalekcyjnych. Mały ćwiczy rączki i język. Duży ćwiczy matematykę i psychikę. Ja ćwiczę wytrzymałość nerwową. I nie ukrywam, że to mnie idzie najgorzej.

A jeszcze teraz ta głupia reklama w tv leci… Stanowczo wolę „pstryk” Smolika od „pieprzot” Marii Peszek… Dawno już nie było tak denerwującej reklamy. Przynajmniej dla mnie. Pozdrawiam!

Dodaj komentarz