Moje wszystko

Magicy czy szarlatani?!

Od lat zastanawiałam się czy istnieją ludzie, którzy naprawdę posiadają zdolności telepatyczne, czy rzeczywiście potrafią wróżyć z kart, fusów, kul magicznych itp. Czy jasnowidz naprawdę widzi co się działo dwa dni wcześniej, lub co będzie się działo za tydzień? Nie bardzo w to wierzę. Kiedyś wybrałam się do wróżki. Z dwiema koleżankami. Wróżka nie miała gabinetu z kulą, czarnym kotem i innymi akcesoriami. Wróżyła ze zwykłych kart w zwykłym mieszkaniu, w którym biegały dzieci, gotował się obiad i szczekał pies. Wtedy wywróżyła mi małżeństwo z blondynem z bliskiego otoczenia. Wywróżyła mi też jedno dziecko – syna. Powiedziała mi o różnych chorobach, które przebyłam. I jeszcze parę innych rzeczy. Faktycznie robiło to wszystko wrażenie i babka na dodatek trafiała w dziesiątkę. Byłam pod ogromnym wrażeniem. Do tej pory myślę czasem o tamtej wizycie i zastanawiam się jak ona to wszystko z tych zwykłych kart wyczytała. W zeszłym tygodnu M podrzucił mi do obejrzenia dwa programy. Bohaterem jest anglik Derren Brown. W pierwszym filmie Derren zdradza i tłumaczy niektóre sekrety i zachowania wróżek, mediów i innych „magików”. W drugim filmie pt.: „Mesjasz”, sam wciela się w różne role starając się przekonać o swoich zdolnościach nadprzyrodzonych pewne grupy ludzi oraz tych, którzy sami podają się za media itp. Zachęcam do obejrzenia obu filmów. Pierwszy składa się z sześciu części, drugi z ośmiu, przy czym pod koniec każdej częście pojawia się odnośnik do części kolejnej. Dzięki tym filmom zrozumiałam, że to co powiedziała mi wtedy owa wróżka mogłoby pasować do milionów innych osób. To ja dopasowałam to wszystko ściśle do siebie. No cóż, przecież każda z nas może w przyszłości poślubić blondyna z bliskiego otoczenia… Przecież każda poznana osoba staje się po jakimś czasie osobą z bliskiego otoczenia 😉








Poza tym u nas nic się nie dzieje. M wrócił już do pracy, a ja nie mogę wpaść w odpowiedni rytm. Ciągle się spieszę i ciągle nie mam czasu. I ciągle się „nie wyrabiam”. Rozpoczął się sierpień więc w klubie obowiązuje nowy harmonogram zajęć. Nie dosyć, że na moje zajęcia przypadają inne dni niż w lipcu, to jeszcze godziny do bani. 18.30 to stanowczo za wcześnie. Nigdy nie wiem czy M zdąży wrócić z pracy, żeby zająć się dziećmi.

A na koniec ciekawostka. Zajrzałam wczoraj do skrzynki pocztowej i wyciągnęłam awizo powtórne, dla niejakiego Przyborka Grzegorza. Nie znam faceta. W życiu o takim nie słyszałam a już na pewno nie mieszka taki z nami. Chyba bym zauważyła gdyby było inaczej. Ale tym Grzegorzem nękają mnie już od lat, więc nie zdziwiłam się zbytnio, bo zdążyłam się już przyzwyczaić. Jednakże coś w tym kwitku przyciągnęło moją uwagę. W pierwszej chwili nie bardzo zrozumiałam na co patrzę i co widzę, ale coś ewidentnie było nie tak. Dopiero po kilku sekundach dotarło do mnie, że na kwicie widnieje stempel z datą. 32 lipca! 😀 Nastąpiły jakieś zmiany w kalendarzu, a ja nic nie wiem? Koniec świata! 😉

Dodaj komentarz