Moje wszystko

Puste miejsce w pokoju

 Rozebrałam wreszcie choinkę i zrobiło się strasznie pusto. Duży powiedział, że jak dorośnie, to ubierze choinkę tylko raz i będzie stała tak przez cały rok. Zrobiło mi się smutno, bo w gruncie rzeczy lubię Święta i choinkę i Mikołaja.. Ze smutku zjadłam trzy batoniki w czekoladzie z kokosem i z migdałem na wierzchu i teraz jest mi jeszcze bardziej smutno. Była dzisiaj Pani Doktor OstatniaDeskaRatunku. Jest duża poprawa u jednego i u drugiego syna. Strasznie sie ucieszyłam, bo już od tych zmartwień i myślenia non stop o tych wszystkich lekarzach, chorobach i lekach prawie wpadłam w depresję. Zadzwoniła też do nas pani Ewa – logopeda i odwołała wizytę, bo idzie na urlop. Dla mnie to lepiej. I tak miałam dzwonić i odwoływać, no bo jak mam ich zabrać takich kaszlących i kichających na ćwiczenia języka? Pogoda zrobiła się fatalna. Słońca nie ma wcale a wcale, za to są wstrętne chmury i odwilż. Znowu tęsknię za mrozami i sniegiem. Przecież kupiłam sobie nowe buty i nie zdążyłam się pocieszyć, że nie przemakają.. Wczoraj byłam na zebraniu semstralnym w szkole. Jestem dumna z mojego synka 🙂 Pani bardzo go chwaliła, że pomimo swojej nieśmiałości coraz częściej zaczyna brać udział w lekcji, zgłasza się do odpowiedzi i jest bardziej odważny. Powiedziała też, że posiada dużą wiedzę i potrafi się ładnie wypowiadać. W ocenie opisowej również wypadł bardzo dobrze. W porównaniu z rokiem ubiegłym jest świetnie. W zeszłym roku miał mnóstwo zaległości z powodu ciągłej absencji, spowodowanej licznymi zapaleniami oskrzeli. Chorował co dwa tygodnie. Starałam się nawet o nauczanie indywidualne, bo już nie dawałam rady finansowo z tymi lekami i lekarzami (znów Pani Doktor OstatniaDeskaRatunku). Niestety komisja rozpatrująca moje podanie uznała, że musi chodzić do szkoły, bo powinien jak najwięcej przebywać z rówieśnikami z powodu swojej nieśmiałości. Ludzie! A co z jego zdrowiem?? Miałam opinie od dwóch lekarzy specjalistów pulmonologów, gdzie czarno na białym było napisane, że wskazane nauczanie indywidualne, bo on nie ma kiedy odporności nabrać między chorobami. Co pójdzie do skzoły to od nowa chory. Oszaleć można. Dobrze, że decyzję odebrałam w tym momencie, keidy nie było na kogo nawrzeszczeć, bo chyba rozniosłabym te panie psycholog i pedagog na strzępy. Owszem przysługiwało mi odwołanie od decyzji, ale trwałoby to kolejne dwa miesiące, a już był marzec.. Zresztą Duży właśnie w marcu przestał chorować. Po prostu nagle wszystko się ucięło. Nikt nie wie dlaczego, ale wszyscy się cieszyli. Jednakże zaległości w szkole pozostały i nadrabiamy je mozolnie w tym roku, stąd moja radość z pochwał wychowawczyni odnośnie postępów w nauce Dużego. Od poniedziałku zaczynają się ferie zimowe. U nas ferie zaczęły sę już w zeszłym tygodniu, wraz z chorobą Dużego. Teraz czeka nas nadrabianie zalgłości z tego czasu. No i przecież jeszcze ten angielski.. Sprawdzian półroczny przed nim. Na szczęście uczy się chtnie, więc mam nadzieję, że nie wszystko z głowy wyleciało i wystarczy powtórzyć to, czego się nauczył.

 Dzisiaj zaplanowałam oglądanie "Rysia". Po "Misiu" i "Rozmowach kontrolowanych" i tym razem spodziewam się dużej dawki humoru. Nie miałam okazji jeszcze obejrzeć tego filmu. Wogóle jeśli chodzi o filmy, to jestem baaaardzo do tyłu. Przy okazji podłączenia cyfrowej kablówki, dostaliśmy miesiąć płatnych kanałów za darmo. Tak więc miałam okazję obejrzeć "Ghost Ridera" i jestem zachwycona. Oczywiście, że Nicolas Cage jest boski. Nawet jak ma płonącą czaszkę zamiast głowy. Nie jestem wielbicielką komiksów, ale muszę przyznać, że film jest zrobiony świetnie. Obejrzeliśmy też "Spidermana 3". Bardziej mi się podobała częśc 1 i 2. Doszły też "Transformersy" i "W rytmie hip hopu 2". Ten ostatni to coś dla mnie. Romans muzyczno – taneczny w stylu Step up i Dirty Dancing. Co ja poradzę, że lubię takie filmy.. A jeszcze jak jest moment do płakania to już wogóle.. 😀 Cieszę się, że jutro jest sobota i M wreszcie pobędzie z nami w domu. Stęskniłam się za nim, bo cały tydzień, łącznie z poprzednim weekendem gdzieś biegał. Głównie naprawiał komputery. Dziwny zbieg okoliczności, ze nagle większości naszych znajomych popsuły się pecety. Mam nadzieję, że to już koniec komputerowych potyczek, bo chciałabym wreszcie spędzić trochę czasu z własnym mężem. I zastanawiam się nawet, czy nie podkraść mu ukradkiem telefonu. Mogłabym udawać, że wogóle nie wiem gdzie się podział i znaleźć go przypadkiem dopiero w niedzielę późnym wieczorem ;>  Może dam szansę znajomym na niedzwonienie, a jeśli się nie uda, to wtedy pomyślimy (hahaha <szatański śmiech> ;)…

Dodaj komentarz