Duży - Zespół Aspergera

Jak to się wszystko zaczęło

Zaczęło się w roku 2000, w maju, kiedy na świat przyszedł nasz starszy syn, zwany Dużym. Ciąża przebiegała prawidłowo, bez żadnych większych dolegliwości, bez pobytów w szpitalu. Cieszyliśmy się, robiliśmy zakupy, przygotowywaliśmy się na nocne pobudki, krzyki, płacze itd. Wreszcie 21 maja o 10.40 , po cichutku przyszedł na świat nasz synek. Ważył 3600 g i miał 53 cm długości. Nie płakał. Lekarz krzyknął: szybciutko pediatrę dajcie! Przeraziłam się nie na żarty. Ale już po chwili usłyszałam krzyk niezadowolenia. Uspokoiłam się od razu i zaczęłam czekać na moje dziecko. Tymczasem, po wykonaniu niezbędnych czynności, badań itp, najpierw dostałam śniadanie, potem kazano mi odpocząć i dopiero po jakichś dwóch godzinach położna zapytała czy chcę zobaczyć syna. Pewnie, że chciałam. Więc przynieśli Dużego, wtedy jeszcze całkiem maluśkiego i bezbronnego i włożyli mi pod koszulę, tak, żeby mógł poczuć ciepło mojego ciała. Potem okazało się, że oboje złapaliśmy przy porodzie jakąś infekcję, więc ja pojadę na ginekologię, a dziecko na oddział noworodków. Byliśmy rozdzieleni prawie dwa dni. A i potem nie miałam okazji wziąć synka na ręce. Gdyby nie moja wnikliwość, nie miałabym pokarmu. Pominę inne szczegóły pobytu w szpitalu i przenosin na oddział noworodkowy. Do domu wyszliśmy 25 maja. Wtedy pierwszy raz mogłam przytulić mojego synka. Wyniosłam go ze szpitala na własnych rękach, chociaż sama jeszcze ledwie mogłam chodzić. W domu czekali na nas moja babcia i rodzice mojego męża. Wszyscy rzucili się oglądać Dużego, który grzecznie leżał zawinięty w kocyk. Czekało nas dużo pracy. Babcia obiecała, że będzie codziennie przyjeżdżać i robić obiad, dopóki będę jej potrzebować. Dziś już nie ma mojej Babci wśród nas. A ja jej tak bardzo potrzebuję… Pierwszy dzień w domu spokojnie dobiegł końca. Kolejne dni nie przysporzyły nam większych kłopotów. I ja i M. Szybko nauczyliśmy się „obsługi” noworodka, a potem niemowlaka. Prawie bezboleśnie przeszliśmy etap zębów, kolek, i innych takich. Duży zachorował na zapalenie płuc w wieku 6 miesięcy. Potem chorował bardzo często, aż trafiliśmy pod opiekę alergologa, a potem pulmonologa. A potem urodził się Mały, a z Dużym… Wiedziałam już odkąd postawił pierwsze kroki, że jest inny niż dzieci w jego wieku… Teraz okazało się, że miałam rację…

Dodaj komentarz