Moje wszystko

Grudzień za pasem..

Różne gorączki zaczynają nas dopadać w ostatnim czasie. I to nie tylko te zdrowotne. Na przykład za chwilkę rozpęta się gorączka świąteczna. Gorączka poprawiania ocen przed zakończeniem semestru. Gorączka sylwestrowa w tym roku „sobotniej nocy” 😉 Na FB graczy Farmvillowych dopadła gorączka z powodu drzew. Całkiem niechcący stałam się szychą wśród znajomych i nieznajomych na FB. Widocznie gleba na moich farmach jest wyjątkowo żyzna, bo z sadzonek zebranych na głównej stronie hoduję różne rzadkie drzewa i dzielę się nimi z innymi graczami. Dzięki temu lista moich znajomych, a raczej chętnych na drzewa rośnie z dnia na dzień. Ogólnie Farmville Fever trwa. Zdaje się, że to jedyna gra, w którą gram i wcale mi się nie nudzi. No dobra, nudzi mi się mniej niż wszystkie inne. Poza tym odpoczywam siejąc te różne kwiatki, wykonując polecenia, zaliczając kolejne questy. Obecnie dręczy mnie wizja szpitalnego grudnia. Na początku miesiąca Mały ma mieć wycinany trzeci migdał. Wolałabym, żeby obyło się bez zabiegu. I jeśli nie będzie konieczny, to nie wyrażę na niego zgody. 1 grudnia wszystko się wyjaśni, po wizycie u laryngologa. Potem 29 grudnia Duży idzie do szpitala na jeden dzień na badanie krtani. Zdaje mi się, że badanie to będzie wykonywane w narkozie ogólnej i też mi się to nie podoba. Poza tym święta, prezenty, na które nie mam kasy i samotny, jak co roku Sylwester. No dobra, nie tak bardzo samotny, bo z dziećmi, ale za to bez męża. I w domu. Tęsknię za działką. Za słońcem i ciepłem. Pocieszam się, że czas szybko leci i że już niedługo znowu będę mogła cieszyć się mrówkami, borówkami amerykańskimi i grillem. Zjadłabym coś dobrego… 😀 Za oknem ciemno, mimo, że dopiero 18. I wieje. Mały wstał rano z jakimś dziwnym kaszlem. Dopiero co przecież leczyłam go z przeziębienia. Pochodził tydzień do szkoły i znów kaszle. Dostałam nowe książki kucharskie od mamy. 🙂 Muszę zaplanować co ja ugotuję na Wigilię, a co teściowa. Na pewno nie tknę zupy grzybowej. I karpia. Kapusta, groch, pierogi proszę bardzo. Ryba i zupa odpadają. Tęsknię za świętami u Babci. Zawsze wszystko było ugotowane własnoręcznie przez nią i tak pyszne, że nic tylko jeść, jeść, jeść… Muszę też zaplanować Wigilię szkolną u Małego w klasie. Połowa rodziców wpłaciła należną kwotę, z drugą połową zapewne będę musiała się użerać. Ale w tym roku nie mam zamiaru za nikogo płacić. I tak właśnie powiem na zebraniu. 

Kiedy spadnie śnieg?

Dodaj komentarz