Przeczytałam wczoraj, że w sobotę chyba, w Anglii przyszło na świat dziecko najmłodszych na świecie rodziców. Szczęśliwy tatuś ma lat 13. Mamusia trochę starsza – 15. I tak sobie myślę, czy oni aby nie za młodzi na dziecko? Jakoś nie przypominam sobie, żebym w tym wieku myślała o seksie. Nie mówiąc już o uprawianiu go. No ale teraz dzieci podobno szybciej dojrzewają i dorośleją. Ojciec 13sto latka powiedział, że chłopiec przecież mógłby siedzieć w tym czasie w domu i grać na playstation, ale on cały czas przesiedział w szpitalu, czyli interesuje się.. No pewnie, że się interesuje. Przecież to jak nowa zabawka dla chłopaka w tym wieku. Nie zdaje sobie sprawy co to znaczy mieć dziecko. Sam jest przecież jeszcze dzieckiem.. Mój starszy syn ma 9 lat. Patrząc na tamtego chłopaka, uświadomiłam sobie, ze już za 5 lat mogłabym zostać babcią. Za 5 lat! BABCIĄ! JA!!! Chyba nie wypuszczę dziecka z domu do ukończenia co najmniej 18 roku życia. Czy 9 lat to odpowiedni wiek na uświadamianie dzieci? Jestem przerażona. Ten Anglik powiedział, że oboje (!) myśleli, żeby mieć dziecko… Kurczę pieczone! Dzieci zastanawiają się nad posiadaniem własnych dzieci, po czym po prostu idą do łóżka i robią sobie małego człowieka. Tatuś dziecka udzielając wywiadu mówi, że nie ma własnych środków pieniężnych, ale czasem tata daje mu 10 funtów. Kupa forsy.. To znaczy teraz to chyba już ma, biorąc pod uwagę te wszystkie wynagrodzenia za wywiady.. Świat staje na głowie.
Moja pralka płacze, ze jest stara i nie ma już siły prać. Niestety, nową planuję zakupić dopiero przy okazji remontu w łazience, który z każdą chwilą wydaje się być coraz bardziej odległy. Mam dziwne wrażenie, że nigdy go nie zrobimy. Telewizor codziennie rano po włączeniu narzeka na bóle i strasznie coś w nim strzyka. Kiedy staram się go ignorować, daje mi znać paskami na ekranie, że nie da się zbyć tak łatwo. M powiedział, że trzeba będzie go wymienić, tym bardziej, że Duży dostanie na komunię Playstation (całe szczęście, może nie będzie za dziewczynami latał i nie uczyni mnie jednak babcią za 5 lat..). W łazience oprócz pralki na dolegliwości narzeka też kurek od ciepłej wody w wannie. Zdaje się, ze zapchał mu się nos, bo woda leci ledwo, ledwo. Zimna jest. Proszę bardzo. W kranie nad zlewem też jest. I ciepła i zimna. Natomiast ciepła woda nad wanną sączy się leniwie doprowadzając mnie do szału. Ale jeszcze chwilka i przyjdzie naprawiacz wodny i wyleczy kran w łazience z tego lenistwa. Tylko pralka i telewizor nie mogą liczyć na lekarzy. Po prostu są do wymiany.. Ale co tam. Wiosna idzie (póki co jeszcze jej nie widać spod tej grubej warstwy śniegu, ale zbliża się do nas wielkimi krokami :)). Więc tejk it izi. Po prostu czil ałt. CHILL OUT!